To mój pierwszy post tu, więc witam wszystkich serdecznie.
Niedawno zakończyłem leczenie ziarnicy w IHiT i cały czas pozostaję pod opieką tego ośrodka (kontrole), więc chyba mogę coś doradzić, a przy okazji pokrótce opisać swoją historię. Prawda jest taka, że nie musiałem się jakoś specjalnie tam "dostawać" czy bardzo się starać. Gdy już diagnostyka zmierzała jednoznacznie w kierunku potwierdzania lub wykluczania ziarnicy, a w CO powiedzieli, że nie zrobią mi biopsji węzła chłonnego i gdy już będę miał potwierdzoną ziarnicę, to żeby się do nich zgłosić z preparatami węzła, jedna z lekarek z przychodni na Nowogrodzkiej zasugerowała mi IHiT jako miejsce, gdzie zrobią mi biopsję i będą leczyć dalej. Następnego dnia zgłosiłem się więc po prostu na ich izbę przyjęć uzbrojony w zaświadczenie o ubezpieczeniu (a jakże
) oraz całą dotychczasową dokumentacją świadczącą o podejrzeniu chłoniaka Hodgkina. Pani doktor, która akurat była na izbie przyjęć (a która opiekuje się mną do dziś), rzetelnie się mną zajęła, o wszystko wypytała, dokładnie obejrzała stertę papierów, od razu zleciła badanie krwi na miejscu i zleciła biopsję węzła, która, co ważne, odbyła się szybko (jakoś w ciągu tygodnia, o ile pamiętam). Gdy już były wyniki, pani doktor do mnie zadzwoniła z nimi i od razu zapisała na oddział na tzw. ocenę hematologiczną - łóżko było jeszcze tego samego dnia (wieczorem zadzwonili i musiałem się zbierać z domu, tak jak stałem - byłem cokolwiek zszokowany tempem
, choć ponoć miałem trochę farta, bo na ogół jednak czeka się na łóżko). Byłem tam 2 dni, w trakcie których zrobiono mi najważniejsze badania, więc tempo i organizacja jest naprawdę świetne. Potem już poszło (po tym jak zadeklarowałem chęć dalszego leczenia właśnie w IHiT) - chemioterapia, na którą przychodziłem na Oddział Leczenia Dziennego co 2 tygodnie i jest to zorganizowane w sposób o wiele bardziej komfortowy niż w CO, a dodatkowo każdą wątpliwość konsultowano z prof. Warzochą, dyrektorem Instytutu, autorytetem od chłoniaków (reakcja na chemię była tak dobra, że zastanawiano się, czy jej nie skrócić, ale pan profesor powiedział, że nie zezwala
). Potem trafiłem do CO na radioterapię (w IHiT nie ma aparatów do naświetlań i kierują swoich pacjentów do CO właśnie), stąd mam porównanie. Chociaż bardzo cenię pana doktora z CO, który się mną zajmował, to warunki w IHiT są lepsze i ogólna uciążliwość dla pacjentów mniejsza (jest to mniej obłożony ośrodek po prostu), warto więc leczyć się właśnie tam, takie przynajmniej jest moje zdanie (wdzięczny jestem pani doktor, która mnie tam wysłała, bo sam bym na to nie wpadł - właśnie sugerowała izbę przyjęć). Myślę, że zadzwonić nie zawadzi, ale jak się przyjdzie z całą dokumentacją na izbę przyjęć to chyba nie poszczują psami tylko się postarają coś doradzić (zresztą na ogół na izbie nie ma ruchu wielkiego). Nie wiem też skąd jesteście, bo mnie jest może łatwo radzić takie coś jako osobie z Warszawy, jedyne co ryzykowałem to nieudana wyprawa przez miasto, ale jak ktoś jest z daleka to może faktycznie lepiej najpierw zadzwonić i się spytać.