1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak piersi uogólniony
Autor Wiadomość
Kaarolina 


Dołączyła: 31 Paź 2014
Posty: 6
Pomogła: 1 raz

 #1  Wysłany: 2014-10-31, 21:03  Rak piersi uogólniony


Moja mama ma nowotwór piersi ( nie leczony, szczelnie ukrywany) przez min rok...
rok temu przestała chodzić, więc się przyznała co i jak... ma nowotwor sutka w IV stopniu zaawans choroby,
okazało się że są już przerzuty do kości...

Przeraza mnie jej leczenie - dostaje letrozol, wizyta u onkologa co 3 meisiace,
na poczatku od razu ja przyjeli na radioterapie, potem do domu,
po 2 miesiacach zaczelo byc lepiej, dostala rehabilitacje z hospicjum
zaczlea chodzic, 3 tyg temu stan sie raptownie pogorszyl, znow na odzial radioterapii..
dostala kilka straszlow, na kregoslup , miednice, bark ( to co bolalo)

w wypisie okazalo się ze ma zlamany kregoslup no i prawdopodobnie przerzut na jajnik..
ma byc pod opieka hospicjum domowego..
nie robia zadnych badan, w grudniu dopiero mamy isc do chemioterapeuty, ktory na bank przepisze na kolejne 3 miesiace letrozol...

pomozcie.... czy to na prawde tylko tyle mozna zrobic?
ja rozumiem , ze guzy na kregoslupie jest bardzo duzo i sa wielkie, ale nie mozna by bylo usunac tego co przeszkadza w chodzeniu?
a piers jest nadal nie usunieta... wiec rozsiewa?!
pomocy.
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #2  Wysłany: 2014-10-31, 21:49  


Nie piszesz jaki jest ogólny stan mamy, ale Letrozol jest lekiem pierwszego uderzenia w rozsianym raku piersi hormonozależnym. Takie jest niestety leczenie w IV stadium. Dopóki nie ma progresji należy się cieszyć. Są leki na zahamowanie procesu w kościach, ale ich zastosowanie zależy od stanu ogólnego. Ogólnie to jak poczytasz wątki w tym dziale to zobaczysz że tak leczenie wygląda: lek, kilka miesięcy obserwacji, kontynuacja lub przerwa, inny lek, obserwacja do progresji itd. NIE ROBI SIĘ OPERACJI W ROZSIANYM RAKU - nie wydłużają czasu przeżycia, nie poprawiają znacząco komfortu życia, obciążają organizm i przysparzają sporo cierpień chorej.
_________________
sprzątnięta
 
Kaarolina 


Dołączyła: 31 Paź 2014
Posty: 6
Pomogła: 1 raz

 #3  Wysłany: 2014-10-31, 21:54  


Dziekuje gaba ! Ogolny stan jest sredni, nie pamietam dokladnie z wypisu.
Mame boli umiarkowanie, nie chodzi, prawie nie siada, kazda zmiana pozycji przysparza bol,
dodatkowo doszly silne bole jelit i biegunki ( być może po leczeniu sterydami lub radioterapi )

boli mnie nie robienie nic konretnego...
ale przynajmniej wiem ze nie robi sie operacji...zawsze to jakies pocieszenie
 
tam-tam-taram 
PRZYJACIEL Forum


Dołączył: 02 Kwi 2012
Posty: 763
Skąd: daleko
Pomógł: 628 razy

 #4  Wysłany: 2014-11-01, 22:17  


Kaarolina,

skoro mame boli, znaczy, ze ma leczenie p/bolowe zle rozpisane. W obecnych czasach jest sporo lekow p/bolowych dla chorych onkologicznie, nawet w IV stopniu bez szansy na wyleczenie.
Twojej mamy nic nie musi bolec.

Czy mama jest pod opieka Poradni Leczenia Bolu? Tylko specjalista medycyny paliatywnej / specjalista z takiej poradni bedzie umial mamie pomoc. Zwykly onkolog kliniczny nie.
Musisz znalezc taka poradnie i nie ma innego wyjscia. Zycie bez bolu jest bezcenne.

Cytat:
Moja mama ma nowotwór piersi ( nie leczony, szczelnie ukrywany) przez min rok...


Dlaczego nieleczony byl rak piersi, skoro bylo rozpoznanie? Czy mama nie chciala sie leczyc?
 
Kaarolina 


Dołączyła: 31 Paź 2014
Posty: 6
Pomogła: 1 raz

 #5  Wysłany: 2014-11-02, 08:30  


udawala ze nie ma raka... nie patrzyla... nic nikomu nie powiedziala
 
Monika_Maria_Marika 



Dołączyła: 06 Sie 2014
Posty: 175
Skąd: Cieplice
Pomogła: 58 razy

 #6  Wysłany: 2014-11-02, 12:59  


Kaarolina, bardzo mi przykro - z pewnością bardzo cierplisz patrząc na Mamę.

Mama - niezależnie od podjętych wcześniej przez siebie decyzji - nie może cierpieć. W tym stanie sama nie jest w stanie zapewnić sobie rzetelnego leczenia przeciwbólowego - w tej kwestii jak najbardziej możesz jej pomóc, naciskając na lekarza z hospicjum (czy dobrze się domyślam, że Mama jest pod opieką hospicjum domowego?), aby skupił się na lepszym dopasowaniu leków przeciwbólowych.
_________________
Monika -------
Gdzie jest mój Tatuś?
 
Kaarolina 


Dołączyła: 31 Paź 2014
Posty: 6
Pomogła: 1 raz

 #7  Wysłany: 2014-11-02, 20:34  


Tam-tam-taramtam jak zaczelysmy leczenie spotkalysmy taka lekarke na sorze.. mama nie rozmawiala z nikin procz mnie... wiec opowiedzialam pani dr o sytuacji... pani odwrocila sie do mamy. . I powiedziala.. no co balo sie lekarzy... to teraz pani ma.. pozostanie leczenie paliatywne a potem tylko powolne ookropne umieranie.. i po cholerę pani to bylo... krew mnie zalalaa .. ja zdawalam sobie sprawę z sytuacji ...mama nie.. jak wiadomo byla w silnej depresji. . Po slowach lekarki w mega szoku powtarzala tylko ja umre umre zaraz.. i tak w kolko... odp . Jej ze nie zycze sobie takich komentarzy przy mamie... ona wie.. co sobie narobila.. musi poniesc konsekwencje. .. ale cale zycie byla taka.. i tak tez chorowala.. kazdy czlowiek jest inny i kazdy inaczej przezywa chorobe

[ Dodano: 2014-11-02, 20:35 ]
Mama mimo przyznania sie do choroby.. 2 miesiace nie rozmawiala z nikim..taka forma wyparcia.. i tez bylo trzeba to zrozumiec mimo ze "krew zalewa"
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #8  Wysłany: 2014-11-02, 21:10  


Opisałaś nie lekarkę a zwykłą wredną babę która nie panuje nad swoimi emocjami.
W tych dwóch wypadkach z którymi ja się zetknęłam lekarze w żaden sposób tego nie komentowali i podjęli działania od takiego stanu jaki był, pacjentka to pacjentka, a chorej na raka nie wolno powiedzieć "jesteś temu winna".
Jeżeli Ci mogę coś doradzić to dla dobra mamy próbuj jakoś z usunąć z niej poczucie winy. Stało się to stało, postąpiła jak uważała za słuszne - jej prawo. Samo rozsianie do kości nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla życia i może być kontrolowane przez lata. Ale powinnaś (Ty lub ktoś inny z opiekunów) dążyć do wyjaśnienia sprawy z jajnikiem. Na jakiej podstawie uznano że to przerzut? Bardziej prawdopodobny wydaje się drugi niezależny nowotwór. Na pewno to trzeba do końca zdiagnozować. I ewentualnie leczyć.
_________________
sprzątnięta
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group