1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Nieoperacyjny rak piersi
Autor Wiadomość
natka 


Dołączyła: 01 Sie 2012
Posty: 5
Pomogła: 1 raz

 #1  Wysłany: 2012-08-01, 13:06  Nieoperacyjny rak piersi


Witam.
Jestem u Was nowa, ale od kilku tygodni stale tu zaglądam.
Bardzo proszę o pomoc w wyjaśnieniu opisu karty informacyjnej ze szpitala, choroba dotyczy mojej "przyszywanej" cioci, z którą miałam częsty kontakt telefoniczny, ale rzadko się widywałyśmy.

I zaczyna się historia z chorobą. Moja mama spotkała Teńkę przypadkiem na ulicy i jej wygląd ją przeraził.
Kiedyś wysoka postawna kobieta, a teraz zgarbiona i szczuplutka. To było w maju.
Po rozmowie z mamą pojechałam do Teńki i okazało się że ma raka piersi.
Ta lewa pierś była bardzo spuchnięta i pokryta wielkimi ranami.
Uwierzcie mi , że widok był straszny. Jak można było do tego dopuścić. Ale stało się i teraz musimy jakoś sobie z tą chorobą radzić.
Jestem u Teńki codziennie, niestety nie ma dzieci, jej jedyny syn zmarł również na nowotwór 12 lat temu.

Lekarz u którego była prywatnie powiedział jej że po zakończone chemioterapii, zrobi operację amputację obu piersi i węzłów chłonnych,
ale ja na karcie informacyjne ze szpitala widzę wpis, że jest to rak nieoperacyjny.
Proszę o wyjaśnienie mi tego.

Jeszcze jedna sprawa mnie nurtuje, mianowicie wpis że jest to chemioterapia paliatywna, czyli poprawiająca życie chorego, a nie rokująca wyleczenie.
Dlaczego więc lekarz mówił jej o operacji?

Zrobiłam skany wyników i opisu, przesyłam i bardzo proszę o proste przybliżenie mi tych pojęć i jak jej pomóc,
ponieważ od jakiegoś miesiąca z ran pod pachą stale sączy się wydzielina o bardzo nieprzyjemnym zapachu, pomimo przemywania nic to nie daje.

Pozdrawiam i proszę o poradę.







CCF20120801_0001.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 7846 raz(y) 239,87 KB

1.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 7747 raz(y) 142,88 KB

3.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 7501 raz(y) 111,55 KB

_________________
Pomagając innym pomagasz i sobie.
 
soja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 1263
Pomogła: 194 razy

 #2  Wysłany: 2012-08-01, 14:20  


Witam . Twoja znajoma ma raka przewodowego inwazyjnego . Jest to najczęściej występujący typ raka piersi . Średnio złośliwy ( G2 w skali G1-G3 ), niehormonozależny ( zły czynnik rokowniczy, wyklucza hormonoterapię ), HER2 dodatni z trzema plusikami ( zły czynnik rokowniczy, zwiększa złośliwość raka ) . W tym przypadku twoja znajoma dostała chemioterapię indukcyjną ( Chemioterapia indukcyjna - stosowana w celu zmniejszenia masy nowotworu i stworzenia warunków do paliatywnego leczenia operacyjnego (w przypadku nowotworów pierwotnie nieoperacyjnych) ) . Ma ona więc za zadanie zmniejszyć nowotwór, żeby mógł on być operowalny .
_________________
Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
 
natka 


Dołączyła: 01 Sie 2012
Posty: 5
Pomogła: 1 raz

 #3  Wysłany: 2012-08-01, 20:29  


Bardzo dziękuję Soju za zainteresowanie moim postem, ale nadal nie rozumiem czemu pisze że jest to rak nieoperacyjny, kiedy lekarz jej powiedział że po chemioterapii będzie operowana. Dziś brała czwartą chemię, jest bardzo osłabiona, ale wyniki krwi były dobre. Bardzo martwi mnie ta rana pod pachą, dziś siostry w przychodni dały nam jakiś płyn do dezynfekcji tej rany. I jeszcze jedna sprawa, Tenia ma prawie codziennie stan podgorączkowy, 37,8 lub 38C. Ta lewa ręka jest ogromnie opuchnięta i do wysokości łokcia również pokryta guzami. Wydaje mi się że niektóre te guzki zaczynają zasychać, ale większość jest bardzo brzydka. Czy jeśli te rany nie będą się goiły to jest możliwa operacja . Proszę o odpowiedź. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za zainteresowanie.
_________________
Pomagając innym pomagasz i sobie.
 
soja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 1263
Pomogła: 194 razy

 #4  Wysłany: 2012-08-01, 21:10  


Natka, tak w wielkim skrócie to chodzi o to, że rak jest na tą chwilę nieoperacyjny, bo zajmuje zbyt duży obszar . Teraz zadaniem chemioterapii, którą dostaje Tenia jest zmniejszyć rozmiar raka do tego stopnia, żeby stał się operowalny . Po zakończeniu chemioterapii lekarz może stwierdzić, że nowotwór zmniejszył się na tyle, że jest już możliwa operacja . Aczkolwiek zdarza się, że masa nowotworu nie ulega zbytniej zmianie i wtedy nowotwór ten nadal zostaje nieoperacyjny . Co do tych sączących się ran to głównym narzędziem do walki z nimi jest właśnie chemia, która powinna zmniejszyć naciek nowotworowy . Ręka jest popuchnięta, bo zaatakowane węzły chłonne nie usuwają tak jak powinny chłonki , która zbierając się powoduje właśnie opuchliznę . Gorączka najprawdopodobniej jest spowodowana chemią . Po prostu jeden ze skutków ubocznych . A co na te sączące się rany mówi lekarz ?
_________________
Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
 
natka 


Dołączyła: 01 Sie 2012
Posty: 5
Pomogła: 1 raz

 #5  Wysłany: 2012-08-01, 21:55  


Pani doktor kazała tylko te rany przemywać płynem, który Tenia dostała dziś na oddziale przy zmianie opatrunku. Dodam jeszcze że oprócz kwasu foliowego i żelaza nie bierze innych leków. Między poprzednimi chemiami musiała brać krew, ponieważ były kiepskie wyniki. Proszę poradź co zrobić żeby zmniejszyć tą duszącą ją woń z tej piersi. Czasami mam wrażenie że tak właśnie pachnie psujące się mięso, a najbardziej mi żal kiedy mówi mi że jeszcze trochę pocierpi i pewnie umrze. Z jej zmarłym synem wychowaliśmy się w jednej klatce, razem dorastaliśmy, byliśmy na swoich ślubach, mój mąż jeździł z nim na chemię, a teraz ja staram się jak mogę jej pomagać. Mam nadzieję że damy radę, bo nasza Teńka to wspaniała przyjaciółka i zawsze sama wszystkim chciała pomagać.
_________________
Pomagając innym pomagasz i sobie.
 
soja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 1263
Pomogła: 194 razy

 #6  Wysłany: 2012-08-02, 14:07  


Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia co możecie zrobić, żeby sobie poradzić z tym zapachem . Są rożne typy opatrunków na trudno gojące się rany . Z tym , że problem w tego typu ranach jest taki, że są to rany wywołane przez nowotwór, a wiadomo - trzeba usunąć przyczynę , żeby objawy znikły :roll: . Nie wiem co ci doradzić . Może znajdzie się na forum ktoś, kto ma do czynienia z takimi owrzodzeniami i wie jak z nimi postępować .
_________________
Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #7  Wysłany: 2012-08-02, 15:36  


natka napisał/a:
teraz zgarbiona i szczuplutka
natka napisał/a:
lewa pierś była bardzo spuchnięta i pokryta wielkimi ranami
natka napisał/a:
lewa ręka jest ogromnie opuchnięta i do wysokości łokcia również pokryta guzami
natka napisał/a:
wpis że jest to chemioterapia paliatywna, czyli poprawiająca życie chorego, a nie rokująca wyleczenie. Dlaczego więc lekarz mówił jej o operacji?

Z całą pewnością jest to jedynie leczenie paliatywne. Rozległy naciek oraz przerzuty do skóry uniemożliwiają leczenie radykalne. Mamy do czynienia z chorobą uogólnioną.
Jedyna forma resekcji, która może być brana pod uwagę to - jak wspomniała soja - paliatywny zabieg chirurgiczny. Jednak miałby on sens jedynie w przypadku gdyby zmiany poza gruczołem piersiowym uległy znacznej regresji.

natka napisał/a:
co zrobić żeby zmniejszyć tą duszącą ją woń z tej piersi

Leczeniem przynoszącym najlepsze efekty jest skuteczne leczenie przyczynowe (tj. przeciwnowotworowe).
W tej sytuacji konieczne jest staranne monitorowanie odpowiedzi na leczenie chemioterapią - jeśli po drugim cyklu nie uzyska się co najmniej stabilizacji choroby - powinno się włączyć leczenie trastuzumabem (herceptyną), najlepiej w połączeniu z paklitakselem lub docetakselem.

O zasadach refundacji leczenia trastuzumabem » tutaj « .
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
natka 


Dołączyła: 01 Sie 2012
Posty: 5
Pomogła: 1 raz

 #8  Wysłany: 2012-08-03, 16:32  


Dziękuje za odpowiedź, po czwartej chemii wczoraj Tenia czuła się bardzo dobrze, ale proszę o wytłumaczenie mi pojęcia "paliatywny zabieg chirurgiczny". Z góry dziekuję.
_________________
Pomagając innym pomagasz i sobie.
 
soja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 1263
Pomogła: 194 razy

 #9  Wysłany: 2012-08-03, 16:45  


Paliatywny, czyli nie służący całkowitemu wyleczeniu, ale przedłużeniu i poprawieniu komfortu życia chorego .
_________________
Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
 
natka 


Dołączyła: 01 Sie 2012
Posty: 5
Pomogła: 1 raz

 #10  Wysłany: 2012-08-03, 21:05  


Soju, ja znam znaczenie słowa paliatywny, chodzi mi tylko o to czy ten zabieg będzie konieczny jeśli nie ma służyć wyleczeniu, a moja Teńka tak strasznie uczepiła się tej myśli że jeszcze tylko dwie chemie i wytną jej to paskudztwo. Wybaczcie że ja tak się tego wszystkiego czepiam, ale od lekarza w naszym mieście Tenia usłyszała coś w rodzaju wyroku, "proszę Pani niestety na leczenie jest już trochę za późno". Dopiero lekarz onkolog do którego poszła prywatnie, skierował ją na chemie i dał nadzieje na operacje. Nie zrozumcie mnie źle, ale ja wiem że w tym przypadku sprawa jest raczej beznadziejna i właśnie dlatego tak się boję o tą operację. Raz że to byłoby jakieś 60km od naszego miasteczka i nie wiem jak mogłabym pogodzić opieką nad Nią i pracę i dziecko, a moż eja za bardzo wybiegam w przyszłość. Przepraszam za tą chaotyczność, ale od maja wszystko się kręci wokół tej choroby. Na szczęście mam wspaniałego i bardzo wyrozumiałego męża, który przejął pewne obowiązki domowe żebym mogła codziennie iść do Teni.
Niestety dziś Teńka czuje się gorzej, cały czas ma jakieś kucia w tej chorej piersi. Co też sobie pozytywnie tłumaczy, że widocznie chemia zaczyna działać na tą paskudę. Pozdrawiam Was mocno i dziękuję że odpowiadacie.
_________________
Pomagając innym pomagasz i sobie.
 
Finlandia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 28 Maj 2010
Posty: 1273
Pomogła: 311 razy

 #11  Wysłany: 2012-08-07, 20:29  


natka napisał/a:
Soju, ja znam znaczenie słowa paliatywny, chodzi mi tylko o to czy ten zabieg będzie konieczny jeśli nie ma służyć wyleczeniu,

Niestety nikt tutaj nie da Ci łatwej odpowiedzi na to. Rozumiem, że gdyby zabieg miał dążyć do wyleczenia, decyzja byłaby łatwiejsza.
W takiej jednak sytuacji, jaka zaistniała, konieczne jest bardzo skrupulatnie rozważenie zysków i strat, w czym powinien też pomóc lekarz. Jeśli dojdzie do kwalifikacji do zabiegu, to proponuję zapytać lekarza o to, jakie korzyści przyniesie zabieg (czy chodzi tylko o minimalizowanie objawów czy też o przedłużenie życia) oraz o jego rozległość i spodziewane skutki uboczne. Trzeba pamiętać o ogromnym zysku, jakim jest fakt lepszego samopoczucia pacjentki z powodu trwania leczenia, co sama zauważyłaś. Z drugiej strony po operacji pacjentka będzie wymagała pomocy w codziennych czynnościach i to też jest coś, co trzeba brać pod uwagę. Warto tu skontaktować się z lokalną organizacją Amazonek, może one organizują jakąś pomoc dla samotnych chorych? Chociaż jeden dzień w tygodniu parę godzin, jakieś zakupy?

Reasumując - decyzję o tym, czy operacja jest możliwa i zasadna podejmuje lekarz, decyzję o tym czy jest konieczna podejmuje pacjentka.
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group