Witam,
Jakiś miesiąc temu mój wujek zżółkł. Wstał rano cały żółty, wcześniej ok. tydzień - dwa zaczęła go swędzieć skóra, miał ciemny mocz. W badaniu usg diagnoza: prawdopodobnie guz Klatskina. Przeniesienie do innego szpitala na odbarczenie żółtaczki, tam założono mu stenta (najmniejszy z możliwych) oraz drugi płat wątroby (2 z 4 segmentów) zrobiono dren. Żółtaczka powoli zaczęła spadać. Potem został przeniesiony na Banacha - gdzie pierwotnie z badań tomograficznych i rezonansu wynikało, że jest tylko guz i nic poza tym. Zakwalifikował się do operacji.
Opis operacji powyżej, stwierdzono rozsiew na wątrobę, które nie było widać na tomografie i rezonansie. Odstąpiono od wycięcia guza pierwotnego. Te wycinki, które pobrali to wszystko to rak gruczołowy. Na tą chwilę ma mieć zbijaną bilirubinę i jeśli się to uda zrobić to wtedy ew. chemia lub radio. Bilirubina na tą chwilę spada i jest ok. 17 przy normie 1,2. Przeczytałem "cały internet" i jakoś nie mogę znaleźć pozytywnych informacji. Lekarz prowadzący powiedział, że te nowoczesne metody jak nano knife, termoablacja nie wchodzą w grę przez ten rozsiew. Przeszczep wątroby również nie ma sensu. Z ratunku to tylko alternatywne metody (diety typu gersona, ziemby), które nie wiadomo jaki efekt przyniosą. Proszę o informację czy są jakieś nadzieje, czego jeszcze próbować, bo już brakuje pomysłów.