rozpoznanie niskozróżnicowany rak neuroendokrynny płuc
Witam,
u mojej mamy, 59 lat, zdiagnozowano raka płuc. Z wyniku histopatologicznego wyszło:
Obraz wskazuje na nisko zróżnicowanego raka neuroendokrynnego
Dodatkowo:
TTF-1 (+)
CD56 (+)
p63 (-)
Ki67 (+) około 50 %
z wypisu mamy oznaczenie: T4N2M0 - IIIB
Dodatkowo TK:
W śródpiersiu i lewej wnęce widoczna jest masa policyklicznego guza o wymiarach 7,5x7x7 cm. Zmiana otacza oskrzele główne lewe i jego podział, zwęża oba oskrzela płatowe. Guz nacieka lewą tętnicę płucną i przylega do pnia płucnego. Zmiana nacieka żyłę płucną lewą górną i modeluje żyłę płucną dolną.
Powiększone do 1,1 cm węzły chłonne w oknie aortalno-płucnym i przytchawicze dolne lewe.
Z informacji jakie wyczytałam w necie, wiem, że jest źle. Mam problem z tym oznaczeniem neuroendokrynnym.
Z informacji od lekarza diagnozującego wiem, że jest nietypowy.
Lekarka poinformowała mnie, że mamie został rok, może więcej życia. Nie mogę w to uwierzyć. Może to pomyłka?
Może ktoś wie więcej na jego temat? Czy naprawdę nam się przygotować na szybko postępującą chorobę? Jakie są rokowania?
Niestety rokowania nie sa dobre.
Nie sugerowal bym sie stwierdzeniem lekarki.
W ciagu roku wiele moze sie stac, nikt nie jest w stanie przewidziec postepu choroby, niemniej jednak ta choroba w tym stadium jest choroba smiertelna i tylko cudem wyleczalna.
Zgloscie sie natychmiast do poradni onkologicznej.
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Dziękuję za odpowiedz.
Zaraz po wyniku histopatologicznym w szpitalu było konsylium lekarskie dotyczące leczenia.
Lekarka mówiła o cyklu 21 dni, czyli 3 dni w szpitalu, 18 dni przerwy.
Mama ma wyznaczony termin zgłoszenia się do szpitala na 1 czerwca, gdzie będzie podawana chemia.
Dziwi mnie to że, mama trafiła na oddział szpitalny po dwukrotnym leczeniu antybiotykiem najpierw zapalania oskrzeli, a później płuc. Każdorazowo zrobiono zdjęcie rentgenowskie i w żadnym z nich nie ma mowy o jakimkolwiek guzie, nacieku ect
W szpitalu podano dożylnie antybiotyk i po dwóch tygodniach mama była jak wcześniej, pełna sił, zapału. W ogóle nie było po niej widać jakiejkolwiek choroby.
Wynik TK był szokiem, a jeszcze oznaczenie wycinka przelało szalę mamy załamania.
Teraz jak wie o raku, jest załamana, jakby obolała, cały czas chodzi zgarbiona, zamyślona.
Mam pytanie, czy rzeczywiście dwie pierwsze chemie będą znaczące co do dalszego leczenia?
Czy poradnia onkologiczna to jakaś "specjalna" poradnia? Czy wystarczy, że lekarz w przychodni jest poinformowany o chorobie mamy? Czy wystarczy, że mama będzie prowadzona przez lekarza w szpitalu?
Czy ktoś może polecić mi psychologa bądź grupę wsparcia dla mamy we Wrocławiu?
PS. Marcin J. Bardzo liczę na cud, aby mama wyzdrowiała.
zimowa figa,
Niskozróżnicowane nowotwory złośliwe to te o bardzo dużej złośliwości. W przypadku raka płuc wyleczenie można uzyskać przede wszystkim poprzez radykalną operację albo radykalną radiochemioterapię. Samodzielna chemioterapia jest leczeniem paliatywnym.
Guz Mamy jest zbyt duży, zbyt zaawansowany aby można przeprowadzić leczenie radykalne.
Dwie pierwsze chemie mają być znaczące w tym sensie, że po nich wykonuje się tk kontrolne, aby sprawdzić ich działanie. W zależności od wyniku ( regresja, stabilizacja, progresja) oraz ogólnego stanu pacjenta podejmuje się dalsze decyzje ( kontynuacja leczenia, zmiana schematu chemioterapii, zakończenie leczenia).
Operacyjne usunięcie było by najskuteczniejszym rozwiązaniem. W przypadku mamy jest to niestety niemożliwe z powodu naciekania na "duże tętnice". Radioterapia też nie wchodzi w grę z powodu bliskości serca i innych narządów. Chemioterapia jest JEDYNĄ znaną nam możliwością leczenia/zahamowania choroby.
Zastanawiałam się, czy za granicą znają jakieś "nowsze" metody leczenia. Mamy rodzinę w Niemczech i czy macie może wiedzę jak działać w przypadku leczenia za granicą.
Mam z mamą nadzieję, że chemia zadziała, chociażby na tyle aby mama psychicznie poczuła się lepiej.
Tak po dwuch pierwszych wlewach chemi pierwszej lini wykonuje sie badanie obrazowe, i stwierdza sie w jakim stopniu chemia wplynela na chorobe tak jak powiedziala Missy, kluczowe jest stwierdzenie regresji lub stabilizacji, natomiast gdy nastepuje progresja czesto odstepuje sie od chemioterapi, stawajac na jakosc a nie dlugosc zycia pacjenta.
Odnosnie leczenia za granica, nie ma innych sposobow leczenia jak w Polsce, ja rowniez konsultowalem z USA i Niemcami, w Nowym Jorku powiedzieli ze nie ma sensu nawet przyjezdzac, a pieniadze przeznaczyc na spelnienie zachcianek chorego w ostatnich miesiacach zycia.
To nie jest tak ze Polska medycyna jest bezradna, to swiatowa medycyna jest bezsilna wobec tej potwornej choroby.
Nano czy tez Cyber noz, na to tez juz jest zbyt pozno.
Mysle ze nalezy zadbac teraz o Mame, sprawic abyscie jak najlepiej wykorzystaly czas ktory wam pozostal.
Pozdrawiam, i zycze aby taki cud wlasnie mial miejsce.
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Zimowa figa napisała: "Dziwi mnie to że, mama trafiła na oddział szpitalny po dwukrotnym leczeniu antybiotykiem najpierw zapalania oskrzeli, a później płuc. Każdorazowo zrobiono zdjęcie rentgenowskie i w żadnym z nich nie ma mowy o jakimkolwiek guzie, nacieku".
Mnie to też bardzo dziwi i byłabym wdzięczna za kilka słów fachowego wyjaśnienia. Może niewidoczne w badaniu Rtg są niektóre rodzaje raka, a może to źle robione zdjęcia?
Mój bliski znajomy od kilku miesięcy kaszle. Udało mi się go wreszcie namówić na badanie Rtg - wyszło OK. Ale, rozumiem, nie mogę być spokojna?
Każdorazowo zrobiono zdjęcie rentgenowskie i w żadnym z nich nie ma mowy o jakimkolwiek guzie, nacieku ect
Kiedy mamie robiono zdjęcie RTG a kiedy TK na których wyszedł guz?
RTG nie są badaniem dokładnym i nie zawsze wychodzą faktyczne zmiany. Guz rzeczywiście jest duży i trochę dziwne, że RTG nie pokazało tego.
Zazwyczaj badanie RTG wykonuje się w dwóch projekcjach (pozycjach): przednio-tylnej oraz bocznej wtedy bardziej widoczne są całe płuca. Bywa tak, że robione jest tylko jedno zdjęcie przednio-tylne i może dlatego nie było widać guza.
Trudno mi powiedzieć dlaczego tak ogromny guz nie został zauważony w prześwietleniu, tylko taka opcja przyszła mi do głowy, choć może mylna, bo nie sądzę, żeby radiolog opisujący zdjęcie takiego guza nie zauważył.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum