Jakiś czas temu pisałam na forum w sprawie swojej babci i trochę żałuję, że nie zostałam na dłużej może bym uzyskała więcej informacji na temat różnych ośrodków, sposobów leczenia itd.
Ale uznaliśmy, że nie ma co się nakręcać czytać i pisać na internecie tylko zaufać lekarzom.
Na początku każdy lekarz dawał inną diagnozę i sposób leczenia lecz w końcu natrafiliśmy na właściwego lekarza i zastosowano leczenie.
W lipcu babcia przeszła mastektomię. Długi czas czuła się dobrze aż można by się nie zorientować, że przeszła taką operację.
23 września miała mieć pierwszą chemie. Wzięli babcię na tomograf głowy (wcześniej był płuc i wykazało liczne zmiany metastatyczne) Tomograf wykazał zmiany ale nie jednoznaczne.
Wysłano papiery do Poznania na radioterapię ale że to było po południu to nikt nie odpowiedział a następnego dnia rano babcia dostała udar oko zaczęło jej uciekać, wykrzywiło usta a lewa ręka była w niedowładzie. Minął miesiąc zanim ręka doszła do pełnej sprawności.
W Poznaniu zastosowano radioterapię paliatywną fotonami 6MV dawka w okolicach OUN 20Gy/T w 5 frakcjach.
Obecnie babcia co tydzień dostaje paliatywną chemię Doxorubicynę
Wszystko jest paliatywne bo niestety ale są przerzuty do płuc i mózgu ale wyszukałam informację na stronie Instytutu w Gliwicach
http://www.coi.waw.pl/?go...t&contentID=253 że leczą takich pacjentów.
Pojechaliśmy tam ale niestety długa jazda, czekanie na lekarzy, niemiły personel oraz odesłanie nas z powrotem, żeby zrobić rezonans w miejscu zamieszkania zniechęciło nas, żeby tam znowu jechać.
Stąd mój wpis tutaj czy z wyników, wypisów oraz opisu przebiegu choroby udałoby się stwierdzić czy babcia kwalifikowała by się do cyberknife albo innych metod leczenia dostępnych w dużych miastach? Nie chciałabym, żeby znowu przechodziła przez to co w Gliwicach
Przepraszam, że może chaotycznie napisałam ale chciałam szybko dojść do sedna czyli cyberknife i metod leczenia a komu by się chciało czytać za długi opis:)
Jeszcze chciałabym zapytać się o pewną rzecz. Babcia często siedzi w domu pod kocem i w rękawiczkach mimo, że jest ciepło bo twierdzi, że jak marznie to łapie ją skurcz i czasami nie może aż wyprostować palców a gdy poleje dłonie ciepłą wodą skurcz przechodzi.
Czy to efekt uboczny chemii czy to z powodu przerzutów w mózgu dzieją się takie rzeczy?
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2016-11-11, 17:12 ]
Nie zakładaj proszę kolejnych wątków, masz już jeden i w nim kontynuuj dalszą historię babci.
Posty scalone.