1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Zdiagnozowany rak brodawkowaty tarczycy POMOCY
Autor Wiadomość
bemi-bemi 


Dołączyła: 06 Sie 2017
Posty: 9

 #1  Wysłany: 2017-08-06, 10:51  Zdiagnozowany rak brodawkowaty tarczycy POMOCY


Witam...

Dopadlo i mnie ...4 dni w szpitalu z zupelnie innego powodu(problem skorny-leczyli mnie 9 lat na luszczyce,ktorej nie mam!),ale przy badaniach szczegolowych 16.06.17 wyszla subkiliniczna nadczynnosc tarczycy,nadcisnienie,luszczyca wykluczona,skierowanie na biopsje .

Biopsja 27.06.17 -Rozpoznanie: Guzek tarczycy sr 17 mm w PP tarczycy.:

Rozpoznanie Cytologiczne Komorki pecherzykowe tarczycy w grupach,platach i strukturach drobnopecherzykowych o przejasnionych jadrach z licznymi szczelinami srodjadrowymi i kilkoma inkluzjami wewnatrzajdrowymi oraz cialkiem piaszczakowatym.
Obraz cytologiczny raka brodawkowatego-gr 6 wg klasyfikacji Bethesda.

28.07.17 Operacja po miesiacu od biopsji.-
Zastosowane leczenie : calkowite usuniecie tarczycy z protekcja nerwow krtaniowych wstecznych(neuromonitoring)oraz gruczolow przytarczycowych.Usuniecie wezlow chlonnych okolotchawicznych i gornego srodpiersia.

Czuje sie ogolnie dobrze,glos szwankuje,dopiero 9 dzien po OP.

Coz z tego kiedy nie wiem jakie sa rokowania. Prosze o szczera odp osoby kompetentne. P.S. Opis biopsji jest dla mnie oczywiscie czarna magia,a zrozumiala tylko klasyfikacja 6 i slowo rak.Boje sie (kto sie nie boi ?),ale nie panikuje. Waga zawsze w normie,wlosy nie wypadaly,nerwowa tak ,ale to moja natura (?).Od okolo roku jednak zmeczenie zwlaszcza w cieple-gorace dni,poty nocne,klopoty ze spaniem.Od okolo pol roku straszne kolatania serca nawet we snie!i od wiosny znowu straszne zmeczenie nawet przy lekkich pracach fizycznych w domu-co sklonilo mnie do szukania przyczyny.Mam 56 lat.

Pozdrawiam wszystkich ...
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #2  Wysłany: 2017-08-06, 21:22  


bemi-bemi,
A czy masz już wynik histopatologiczny po wycięciu tarczycy?, bo rozumiem, że wynik rozpoznania pochodzi z biopsji?

Czy jesteś pod opieką onkologa, endokrynologa?
Tutaj do poczytania od str. 389
http://www.onkologia.zale...zielniczego.pdf
bemi-bemi napisał/a:
Coz z tego kiedy nie wiem jakie sa rokowania.

A czy trzeba o tym myśleć?, jesteś po operacji, wycięli miejmy nadzieję, że wszystko i trzeba być dobrej myśli, że będzie dobrze. Statystyki nie są istotne bo każdy pacjent jest inny i nie możemy powiedzieć nic więcej bo brak nam wyniku histopatologicznego, który pokaże czy operacja byłą radykalna, jak wyglądają marginesy, jak węzły chłonne, czy były w nich przerzuty, czy nie ma przerzutów odległych, to wszystko ma wpływ na rokowania.

pozdrawiam i witam na forum.
 
bemi-bemi 


Dołączyła: 06 Sie 2017
Posty: 9

 #3  Wysłany: 2017-08-07, 07:53  


marzena66 -Tak ,wynik pochodzi z biopsji. Czy trzeba o tym myslec ? oczywiscie,ze najlepiej nie ,ale te mysli same sie pchaja do glowy ... Jestem dzis 11-ty dzien po OP.Ranka pieknie sie zagoila.Troszke opuchniete,glos wraca.Samopoczucie bardzo dobre.Nerwy i serce uspokojone.Bylam w rekach najlepszych lekarzy.Mam oczywiscie zalecenia i leki,oraz karte DILO onkologiczna zrobiona w klinice.Wyniki krwi przed i pooperacyjne zawsze byly nie dosc ,ze w normie to mozna powiedziec bardzo dobre.Jeszcze kilka dni i jade po wyniki (z tego co wycieli) i tam zapewne spotkam sie z DOKTOREM.Wiem ,ze bedzie konsultacja byc moze juz przed moim przyjazdem ustalone bedzie co dalej...Mam do nich zaufanie :-).Jak pisalam ,nie panikuje,ale mam potrzebe porozmawiania,popisania z kims o moim problemie... Znajomi ? dowiedziawszy sie nagle nie maja czasu nawet na kawe ! Pozdrawiam :-)
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #4  Wysłany: 2017-08-07, 17:19  


bemi-bemi,
Oczywiście, że jesteśmy, służymy pomocą, służymy do wygadania, damy wirtualne ramię do popłakania.
To jest Twój wątek i pisz jak masz taką potrzebę.
bemi-bemi napisał/a:
Czy trzeba o tym myslec ? oczywiscie,ze najlepiej nie ,ale te mysli same sie pchaja do glowy

Ja wiem, że nie da się nie myśleć, mi chodziło żebyś nie myślała ile Ci zostało, żebyś nie skupiała się na rokowaniach bo to i tak nic nie zmieni. Z tym rakiem, który u Ciebie stwierdzono są na prawdę duże szanse na życie więc nie strasz się sama i nie myśl o czasie. Dużo wyczytamy z wyniku histopatologicznego i to teraz jest najważniejsze bo będzie informacją co dalej z leczeniem.
Oczywiście musisz być czujniejsza, bardziej reagować na jakieś niepokojące objawy ale jednocześnie musisz nauczyć się z tym żyć bo w pewnym sensie to taki Twój towarzysz życia.
To dobre informacje, że dobrze się czujesz, że wszystko dobrze się goi, że wyniki dobre i my również cieszymy się jak nie ma powikłań.
bemi-bemi napisał/a:
Mam do nich zaufanie

A to bardzo ważne.
bemi-bemi napisał/a:
Znajomi ? dowiedziawszy sie nagle nie maja czasu nawet na kawe

Wciąż słowo rak budzi ogromny niepokój, wciąż kojarzymy, że to choroba na którą ludzie szybko umierają ale to nie jest do końca prawda, rak nie musi być wyrokiem. Ludzie się boją, nie wiedzą czasami jak się zachować wobec osoby chorej. Trzeba to po prostu zaakceptować, to nie Ty jesteś temu winna, tak weryfikujemy również przyjaciół/znajomych, zostają przy nas Ci prawdziwi/oddani, tacy na których możemy liczyć reszta odpada i na pewno nie ma czego ani kogo żałować.

Trzymaj się i musisz wierzyć, że będzie dobrze.
 
Danita 


Dołączyła: 21 Sie 2014
Posty: 166
Skąd: Lubelskie
Pomogła: 19 razy

 #5  Wysłany: 2017-08-07, 20:41  


bemi-bemi,
Na temat Twojego "raczyska" nie wiem nic, więc nie będę się wypowiadać, ale wiem że z diagnozą trzeba się oswoić, co nie jest łatwe. Musisz zacząć myśleć pozytywnie, wierzyć że dasz radę pokonać "dziada" , bo przeciesz masz dobrego lekarza do którego masz zaufanie. Nie szukaj żadnych informacji na temat rokowań i nie wypytuj lekarzy, Ty jesteś nawaźniejsz i Ty dasz darę.
Znajomi i przyjaciele??, no cóż też tak miałam i do tej pory jeszcze łezka kręci mi się w oku gdy pomyślę że uważałam ich za przyjaciół.
Ale pamiętaj my tu jesteśmy, jest nas dużo, trzymamy kciuki, czytamy, kibicujemy i zawsze możesz sie wyżalić, wypłakać, zawsze ktoć Ci odpisze, pocieszy i przytuli wirtualnie :tull:
Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia i pozytywnych myśli ::thnx::
_________________
Danita
 
bemi-bemi 


Dołączyła: 06 Sie 2017
Posty: 9

 #6  Wysłany: 2017-08-08, 06:40  


Witam kochani ! dobrze jest wejsc na stronke i przeczytac kilka slow napisanych specjalnie do mnie od ludzi mi nie znanych a bezinteresownych.....Ale pamiętaj my tu jesteśmy, jest nas dużo, trzymamy kciuki..... dziekuje za te slowa! usmiechelam sie do nich :mrgreen: Dodam tylko ,ze pomimo diagnozy JA W NIA NIE WIERZE tzn nie traktuje jak wyroku smierci,a nawet nie mysle uda sie czy pokonam. Mysle, no przytrafila sie choroba i trzeba leczyc wiec sie lecze... Jedno tylko wzbudza we mnie zlosc i pytanie :?ale?: DLACZEGO NASI RODZINNI NIE SLUCHAJA KIEDY MOWIMY O NASZYCH OBIAWACH I OBAWACH ? Mowilam juz trzy lata temu o zlym samopoczuciu,o pomocy w szukaniu przyczyny... mowilam ,ze mama miala raka piersi,siostra blizniaczka wlasnie 3 lata temu zmarla na- rak pluc z przrzutem do mozgu. Po kilku miesiacach od diagnozy blizniaczki ,najmlodsza siostra wymacala sobie raka piersi dokladnie pochodzenia jak u mamy !... Teraz ja minimum od roku czulam sie jak zbity pies.Mowilam o tym wszystkim RODZINNEJ i co ? i nic !Wlasnie rok temu zmienilam i mloda ,nowa dala mi wreszcie skierowanie na badania tarczycowe.Kochani majac takie doswiadczenia,widzac smierc i umieranie,leczenie,lyse glowy i smutne twarze najblizszych mialam powody bac sie i latac do lekarza.Pomimo tych doswiadczen NIGDY nie pomyslalam o tarczycy ! Przeciez nie jestem lekarzem.Badan robilam mnostwo prywatnie... jednak nigdy nie ,,te" Pozdrawiam P.S. Ale WY tu jestescie i moglam te zlosc wywalic z siebie ... :) <3
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #7  Wysłany: 2017-08-08, 17:48  


bemi-bemi napisał/a:
DLACZEGO NASI RODZINNI NIE SLUCHAJA KIEDY MOWIMY O NASZYCH OBIAWACH I OBAWACH ?

Słuchają tylko wiele razy jak pacjent zbyt często przychodzi, zbyt często się uskarża są traktowani pacjenci jak hipochondrycy jak również zbyt łatwo jest stawiana diagnoza typu przemęczenie, stres, nerwica. Nie każdy lekarz taki jest, są lekarze i lekarze zresztą jak w każdej pracy, jeden jest dociekliwy inny niekoniecznie.
Czasami coś nam dolega ale dolegliwości są niespecyficzne czy też maskują się pod inną chorobę i poszukiwania idą w złym kierunku. A czasami co już z przykrością napiszę nasz kochany NFZ, lekarze mają związane ręce i nawet jakby chcieli to zawsze coś/ktoś Ich blokuje. Mowa jest o wczesnej diagnostyce ale bardzo często jest to tylko "mowa"

Dużo złego jest w naszym systemie zdrowotnym a cierpią na tym najbardziej pacjenci.
Zapewne nie powinnam tego pisać ale taka jest prawda i każdy o tym doskonale wie,

pozdrawiam i cieszę się, że masz pozytywne myślenie a to bardzo dużo. Zdrowia życzę.
 
bemi-bemi 


Dołączyła: 06 Sie 2017
Posty: 9

 #8  Wysłany: 2017-08-10, 09:58  


Witaj /cie -Marzena66 -Napisalas ...Słuchają tylko wiele razy jak pacjent zbyt często przychodzi... Niestety nie jest to prawda. Gdyby sluchali,podjeli by decyzje dobra na jakie badanie wyslac pacjenta. Wczoraj bylam u mojej Rodzinnej i...w rozmowie wyszlo.... dalam Pani skierowanie na badania tarczycy dla odczepnego tak naprawde.... /To bylo przy pierwszej wyzycie po zmianie rodzinnej/ Odpowiedzialam -Nie wazne z jakiego powodu,ale wreszcie zaczelo sie cos dziac... Widzisz wiec Marzena66 jak to wygladalo przynajmniej u mnie.Ta pierwsza rodzinna niestety nie dala nawet na ,,odczepnego'' a chodzilam z badaniami roznymi w reku nie dltego ,ze jestem hipochondryczka tylko z powodu zlego samopoczucia. Leki na nadcisnienie uspakajaly serce i objawy chorej tarczycy tj nadczynnosci.Jednak na szczescie w tym nieszczesciu nie caly czas skutecznie. A moze ja wcale nie mialam nadcisnienia :roll: .Wiesz dodam -od 2009 roku leczyli mnie na luszczyce ,ktorej nie mam. Jeden powtarzal za drugim ,ze to wlasnie to. Pobrano mi wreszcue skore do badania /bo sie uparlam/i wyszlo... wyprysk przewlekly ... no ,ale jak mialo wyjsc inaczej skoro tyle lat ? :--: Pozdrawiam :) :)
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #9  Wysłany: 2017-08-10, 17:02  


bemi-bemi napisał/a:
Niestety nie jest to prawda.

Ja to uogólniłam, to nie tyczyło się konkretnego przypadku a tym bardziej Twojego.
bemi-bemi napisał/a:
dalam Pani skierowanie na badania tarczycy dla odczepnego tak naprawde..

To nie ważne, ważne, że miało to jakiś efekt, coś ruszyło, coś się zaczęło dziać a przede wszystkim leczyć.

pozdrawiam
 
bemi-bemi 


Dołączyła: 06 Sie 2017
Posty: 9

 #10  Wysłany: 2017-08-22, 08:15  


Witaj/cie .... Odebralam wynik badania histo po operacji. ROZPOZNANIE HISTOPATOLOGICZNE :Rak brodawkowaty typ oksyfilny prawego plata tarczycy.Guz nieotorebkowany sr 8mm nacieka miaz tarczycy i tkanke tluszczowa okolotarczycowa.Najmniejszy margines resekcji <0,3 cm.Prawy plat tarczycy bez zmian patologicznych.Ponadto utkanie inwolucyjnej przytarczycy z torbiela prosta. W1/3 wezly chlonne stwierda sie przerzut raka brodawkowatego ograniczony do wezla. pT3 N1 Mx. IHC: CK19 (x2) :?ale?: Wszedzie mowia i pisza ... Jeden z najlepszych rakow (do leczenia),ale moje 56 lat ?Dla mnie to nie jest duzo,ale dla rokowania moze byc juz inaczej. Martwi mnie to naciekanie... Bylam u Endo , mam zbyt duzo wapnia calkowitego i zjonizowanego. Zmiejszyla dawke. 31.08.nastepna wizyta.Pani doktor powiedziala,ze bedzie dzwonic w sprawie terminu na jod radioaktywny bo napewno bede zakfalifikowana.Czekam tez na konsultacje w klinice i telefon. Moze ktos madry wytlumaczy mi to wszystko ? Ja mam metlik w glowie... staram sie nie myslec ,ale to jest trudne . Pozdrawiam i usmiecham ie do WAS :-)
 
bemi-bemi 


Dołączyła: 06 Sie 2017
Posty: 9

 #11  Wysłany: 2017-08-24, 10:03  


Oj chyba nie ma dla mnie dobrych wiadomosci... Tak -wiadomosci nie slow pocieszenia....
 
pola66 


Dołączyła: 06 Maj 2013
Posty: 172
Skąd: podkarpacie
Pomogła: 8 razy

 #12  Wysłany: 2017-08-24, 11:23  


witaj bemi :-) czekaj na termin na klinice, jeżeli jest to w Gliwicach to każdy pacjent najpierw ma usg i jeżeli będą "podejrzane"węzły szyjne- a mogą być patrząc na wyniki hist-pat to czeka Cię najpierw operacja ich usunięcia a dopiero po zagojeniu radiojod. Nawet jak wylosowałyśmy dobrego raka to leczenie które musimy przejść jest masakryczne..... Ważne żeby wierzyć że będzie dobrze :-) pozdrawiam
 
bemi-bemi 


Dołączyła: 06 Sie 2017
Posty: 9

 #13  Wysłany: 2017-09-01, 19:08  


Witam ... Mam skierowanie na terapie jodowa na 04.10.Miesiac czekania i znowu przejde cos o czym nie mam zielonego pojecia... Leczenie jest jednak rozlozone w dlugim czasie..Oby bylo skuteczne. Moi kochani mam taki problem. Pani Doktor dala mi skierowanie do kliniki z wyznaczona data przyjecia ( 04.10) ,jednak bez konkretnego adresu i nr telefonu.Jest napisane -Klinika Endokrynologiczna i Terapii Izotopowej- wiem z rozmowy,ze Warszawa. Nie sprawdzilam tego przy odbieraniu skierowania. Pani doktor zapytala mnie czy juz do mnie dzwonili-Nie,nie dzwonili.No to koordynator zadzwoni... Pytanie -Czy tak to sie odbywa? Czy raczej powinnam skontaktowac sie z P.Doktor? Boje sie przegapic termin czekajac na telefon.Wolalabym miec czarno na bialym adres. Co radzicie ? Jaki czas czlowiek dochodzi do siebie po tym ,,jodowaniu" i kiedy mozna isc do pracy miedzy ludzi ?Pozdrawiam :) .
 
ronnie 



Dołączył: 01 Mar 2014
Posty: 113
Skąd: Poznań
Pomógł: 8 razy

 #14  Wysłany: 2017-09-01, 20:41  


Cześć :)
O samej klinice dużo nie powiem - ja leczyłem się w Poznaniu, ale odpowiadając na Twoje odnośnie pracy i samopoczucia to:
1) Do pracy myślę że około miesiąca (zależy pewnie od dawki jodu) ja przy wpisie miałem rozpisane dni kiedy mogę zbliżać się na 2 metry, metr, jak długo spać samemu oraz o unikaniu kobiet w ciąży i małych dzieci (wszystko zakończyło się w okresie 4 tyg) w tym czasie mieszkałem sam oraz korzystałem z jednorazowych naczyń- jod przenosi sie przez ślinę, pot etc.
2) Jeśli chodzi o samopoczucie ja nie miałem większych problemów poza bolącymi śliniankami i jednodniowym bólem głowy, ale może wypowie się ktoś jeszcze, albo przewertuj inne wątki.
Będę trzymał kciuki i wierzę że wszystko pójdzie zgodnie z planem :)
Pozdrawiam!
 
bemi-bemi 


Dołączyła: 06 Sie 2017
Posty: 9

 #15  Wysłany: 2017-09-02, 07:44  


Dziekuje ronnie... moj pT3,N1,Mx mnie przeraza ... boje sie/ jak kazdy z nas/ poniewaz w Mx -przerzuty odlegle nie wykluczono ani nie potwierdzono to jest 50/50% ,ze moga sie ujawnic ... Operacja byla 27.07.07 a jod bedzie 04.10.07. -nie jest to bardzo odlegly czas jednak czekanie nie sprzyja dobremu samopoczuciu ... Pozdrawiam wszystkich. P.S.uciekam od zlych mysli wiec wszystko u mnie ok na 99% ... :-)
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group