Witam wszystkich serdecznie,
Od jakiegoś czasu śledzę to forum, gdyż i moją rodzinę, a konkretnie mojego Tatę dotknęła ta straszna choroba. Dzięki Wam dużo dowiedziałem się o jej objawach, przebiegu i sposobach walki. Poznając historie osób zmagających się z podobnym problemem staram się sprostać tej trudnej sytuacji która zaskoczyła nasz wszystkich.
Nowotwór u Taty został zdiagnozowany na początku maja br. Jedynymi objawami na jakie się uskarżał na krótko przed pobytem w szpitalu to były bóle i zawroty głowy, problemy z równowagą. Karetka zabrała go z podejrzeniem ataku padaczki, dopiero w szpitalu okazało się że wszystkie te objawy spowodowane były uciskiem guza na mózg.
Po wykonaniu wszystkich badań 20.05.2012 r. Tato dostał pierwszą chemię, po tygodniu "dolewkę" i został wypisany do domu z planowana kolejną chemią na 14.06.2012r.
Niestety po dwudniowym pobycie w domu trafił znowu do szpitala z podejrzeniem zapalenia płuc. po tygodniowym leczeniu został wypisany do domu.
Wypisy z obydwu pobytów w szpitalu załączam poniżej.
Dodatkowo, co jest również wspomniane w wypisie, Tato przeszedł w 2005 roku rozległy zawał serca, był leczony w Instytucie Kardiologii w Aninie (wszczepiono "stenty"). Według najnowszych badań wydolność serca oceniona jest na ok 40%. Stan taki utrzymuje się od momentu leczenie kardiologicznego.
W chwili obecnej tato przebywa w domu, niedawno uporał się z dolegliwościami przewodu pokarmowego (pieczenie w przełyku, obrzęk dziąseł, problemy ze śluzówką jamy ustnej - z tego co mi wiadomo to są to wszystko skutki uboczne chemii - poprawcie mnie jeśli się mylę). Apetyt mu dopisuje, miał tylko problem z jedzeniem z uwagi na dolegliwości opisane powyżej. Samą chemię zniósł dosyć dobrze, bez nadmiernych dolegliwości "żołądkowych".
Psychicznie jest z nim trochę grzej, wiadomość o chorobie go załamała, po pierwszej chemii jakby odzyskał wiarę w siebie, ale to zapalenie płuc było dla niego kolejnym ciosem. Miewa zmienne nastroje, łatwo się denerwuje, czasem mówi, że nie widzi sensu dalszego leczenia. Staramy się jak możemy żeby myślał pozytywnie ale nie zawsze się to udaje.
Zdaję sobie sprawę ze jest to rak w IV fazie, ale chcemy zrobić co tylko możliwe dla zdrowia Taty.
Wydaje mi się że chemioterapia przynosi jakieś skutki, ustały objawy neurologiczne, nie ma problemów z poruszaniem się, pamięcią itp. Guz w płucach j nie dawał znać o sobie ani przed chemią ani teraz. Tyle tylko że szybko się męczy, ale nie ma problemów z oddychaniem, myślę że to zapalenie płuc go mocno osłabiło, zarówno fizycznie jak i psychicznie.
Proszę o analizę załączonych dokumentów i ewentualne sugestie co do dalszego leczenia. Zastanawia mnie dlaczego nie zaproponowano radioterapii?? Jakie są przeciwwskazania? Chemioterapia ma się składać z 4 cykli z kontrolą po drugim podaniu
.
Napiszcie jak to wygląda z praktycznego punktu widzenia, czy przy chemioterapii (jeśli by nie przynosiła zbytnich efektów) będą się rozrastać już istniejące guzy, czy prędzej powstaną kolejne przerzuty na inne narządy?