Majuna, ja jestem leczona paliatywnie już dość długo. Pierwszą operację przeszłam w 2011 roku. Do chwili obecnej z przerzutami jakoś się trzymam. Nie napiszę, że jest super, bo nie jest. Ale najważniejsze jest, że na morfinie jako tako funkcjonuję. Jeżeli jestem w stanie, czasami pomimo bólu zawieźć syna na uczelnię ( syn jest autystyczny) prawie 100 km od domu, to można powiedzieć, że jeszcze się trzymam. W każdym razie się nie poddaję, obiecałam młodemu, że zobaczę jak odbiera dyplom ukończenia studiów. A to zobowiązuje
, więc trzymam się życia rękami i nogami.
Pozdrawiam Gabi