Artur, trzymaj się
Piszę też w imieniu mojego męża, który jest po nefrektomii częściowej (która podobno bardziej boli niż całkowita). Guz był mniejszy i mógł być zabieg oszczędzający.
Masz szczęście, że wykryto tego guza, gdy jest w obrębie nerki. Trzeba to jak najszybciej wywalić z organizmu.
Mąż też bał się przed operacją, miał takie "trzęsawki" - a ja też napady paniki wewnętrznej. Więc to normalne.
Operacja jest w znieczuleniu ogólnym. Cewnik był włożony już w narkozie, więc mąż nie czul tego, potem tylko trochę głupie uczucie, trochę ucisk i czasem dziwne parcie, ale nic strasznego.
Po narkozie mąż obudził się komfortowo, był tylko oszołomiony, nie wymiotował i czuł się nieźle.
Po pełnym obudzeniu bolało, ale tylko chwilę, bo dostawał przeciwbólowe na każde żądanie i według mnie był w dobrej formie.
Już na drugi dzień siadał w łóżku, na trzeci dzień poszedł do toalety. Przez dwa, trzy dni są dreny, nie bolą za bardzo, tylko niewygodne. Po wyjęciu duża ulga. Mały problem to zrobienie kupy
, ale pomogła domowa zupka i jogurt
Pas kupuje się w sklepie rehabilitacyjnym. Mąż nie nosił go cały czas, denerwował go. Teraz nakłada tylko, gdy coś robi koło domu. Bliznę ma już prawie niewidoczną.
Po tygodniu od operacji był w domu. Chodził sam, samoobsługowy był w zasadzie w pełni - toaleta, mycie, posiłki itp. Ja chodzę do pracy, na początku wzięłam trochę wolnego, bo bałam się o niego, ale po kilku dniach doskonale dawał sobie sam radę.
Narzekał dość długo na ból w okolicy nerki, brał ketonal przez prawie miesiąc i tabletki na sen, ale bardziej chyba bał się, czy to jakieś komplikacje, oczywiście nie było nic. Podobno po całkowitej nefrektomii nie boli tak długo jak po częściowej.
Mąż przekazuje Ci, że można to wszystko wytrzymać.
Zabieg był 26 kwietnia, mąż teraz pracuje nawet w ogródku, nie dźwigając oczywiście, pobolewa go czasem jak się mocniej ruszy, albo jadąc autem po dziurach.
Dasz radę !
To minie szybciej niż myślisz.