Prosze o imterpretacje załączonych wyników. Mama jest zapisana na srode do poradni onkologicznej a w czwartek jedziemy prywatnie do onkologa. Jak dalej postepowac? Jakie rokowania? Co warto zrobic teraz? Inne podpowiedzi. Dziekuje!
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2011-10-26, 07:18 ] Bardzo proszę o usuwanie danych osobowych nie tylko pacjenta, ale również lekarzy.
Załącznik wyedytowany.
grzesiek, witaj na forum, przykro, że trafiłeś tutaj.
Mama jest chora na raka drobnokomórkowego z przerzutami do wezłów i prawdopodobnie nadnercza, więc jest to postać rozsiana DRP ED.
Statystyki mówią, od wykrycia nowotworu 7-11 miesięcy życia, ale to tylko statystyki.
Napewno mama otrzyma chemioterapię PE (Cysplatyna+Etopozyd).
grzesiek napisał/a:
Co warto zrobic teraz?
Medycznie jeżeli stan zdrowia mamy będzie pozwalał to jak najszybciej wdrożyć chemioterapię.
Może mama ma jakieś niespełnione marzenia to warto o tym pomyśleć. Dogadzaj mamci.......
Skorzystaj też z naszej wyszukiwarki jest sporo wątków o DRP.
Przykro mi, pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Jest tak, jak napisała Ela - mamy tu prawdopodobnie obraz rozsianego raka drobnokomórkowego. Reaguje on dobrze na chemioterapię, jednak praktycznie zawsze następuje progresja w wyniku chemiooporności. Oznacza to w skrócie, że po początkowym okresie poprawy choroba wraca / rozwija się ze zdwojoną siłą. Taka jest niestety specyfika tego agresywnego nowotworu.
Leczenie, jakie zapewne rozpocznie, polegać będzie na chemioterapii w schemacie PE.
Rokowanie niestety nie jest korzystne.
grzesiek, daj znać jak po dzisiejszej wizycie. Na kiedy (czy) ustalono termin podania pierwszej chemii?
Poczytajcie rady dot. chemioterapii, np. http://www.dobrzezejestes...emioterapii.pdf
Chemia nie zawsze jest straszna. Moja Mama (również DRP ED) przechodziła ją bardzo dobrze. Straciła włosy i spadły jej bardzo białe krwinki (przez co brała zastrzyki na ich podniesienie) ale nawet przytyła w trakcie. Pamietam jak bardzo bałyśmy się (my z siostrami i Mama) pierwszego wlewu. Tyle naczytałysmy się o tych skutkach ubocznych, że nie chciałysmy Mamy samej nawet na chwilę zostawić. Na szczęście bez potrzeby. Czasami chemia daje w kość ale nie ma się czego bać na zapas.
Daj znać jak po wizycie i powodzenia.
Dziękuje za wpisy. Jutro jedziemy na wizytę prywatnie do specjalisty, choć to tylko formalność żeby usłyszeć to co już zostało tutaj napisane. Mama do końca nie jest świadoma postaci swojej choroby i tata też nie (bardzo to przeżywa). W tej chwili mama jest w dobrej formie i zastanawiamy sie z żona czy powiedzieć mamie i tacie jaka jest postać choroby czy trzymać ich jeszcze przez jakiś czas w nieświadomości zeby mieli jeszcze weselsze dni zanim zacznie sie cos dziac powaznego. Musze poinformowac brata i siostre bo tez nie sa swiadomi. Jak było w Waszych przypadkach? Powiedzieć odrazu czu poczekać do pogorszenia stanu? Dzieki.
Powiedzieć odrazu czu poczekać do pogorszenia stanu?
Nie ma reguły. Uważam, że tata powinien na 100% wszystko wiedzieć, a mama no cóż, każdy chory ma prawo wiedzieć, ale są chorzy którzy nie chcą wiedzieć nic poza tym, że mają raka, bo to i tak się dowiedzą na oddziale.
Ja jestem zdania, że złe wiadomości należy dawkować, najpierw guz, potem nowotwór..... Sam będziesz wiedział kiedy i ile mamusi powiedzieć, może tata będzie się tego podejmnie.
Przed Wami najpierw chemioterapia jeżeli PE to będzie 4-6 cykli co 21 dni.
Koniecznie pilnujcie parametrów krwi na 7 dzień po skończeniu każdego cyklu róbcie morfologię z rozmazem, to bardzo ważne.
Zlecenie stałe może wystawić lekarz rodzinny.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Uważam, że tata powinien na 100% wszystko wiedzieć, a mama no cóż, każdy chory ma prawo wiedzieć, ale są chorzy którzy nie chcą wiedzieć nic poza tym, że mają raka, bo to i tak się dowiedzą na oddziale.
Ja jestem zdania, że złe wiadomości należy dawkować, najpierw guz, potem nowotwór..... Sam będziesz wiedział kiedy i ile mamusi powiedzieć, może tata będzie się tego podejmnie.
ela1, ma rację. Tylko Ty najepiej znasz Swoich rodziców a więc myślę, że będziesz wiedział co i jak powiedzieć na temat choroby. Musisz obserwować i właśnie dawkować informacje. Jaki jest wogóle stan psychiczny mamy ? Jak reaguje na ciężkie lub przykre słowa ? Jest otwarta na wiele tematów , problemów czy raczej dusi wszystko w sobie nikomu nic nie mówiąc ?...
U mnie było tak, że tatko do końca nie był świadomy tego co mu jest lub może był też tak silny , że nie pokazywał tego, że wie
Natomiast od początku do końca jak rozmawialiśmy na temat choroby nie pojawiło się słowo rak czy nowotwór wystarczyło określenie "guz".
Tata też nigdy nie powiedział rak czy nowotwór.
Wiedziałam, że mój tato z natury dusił wszystko w sobie stąd też wywnioskowałam, że nie będę mówić szczegółowych informacji o chorobie aby miał dodatkowy problem, z którym będzie musiał się sam zmierzyć - a to nie łatwe zadanie. Wszystkie rozmowy były jak takie zataczane koło w którym gdzieś w środku znajdował się ten najgorszy punkt od któego uciekałam, około którego krążyłam i krążyłam zataczając właśnie takie koło, w którym w środku była cała prawda.
Sama choroba dostarczyła mnóstwo przykrych niespodzianek, tata miał tylko nadzieję - miałam pozwolić mu i to odebrać ? Ojjj nie!
Nigdy nie zapytał "ile czasu mi zostało ?" itp. stąd też wiedziałam, że nie chce wszystkiego wiedzieć.
Powodzenia w walce ! (aby nie zapeszać-nie dziękuj)
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Witam
Moja mama choruje na ten sam tym już ponad dwa lata raz jest gorzej raz lepiej
ważne jest żeby się nie poddawać i wierzyć, że będzie dobrze
ja tacie powiedziałam o statystykach i jakie są rokowania natomiast mama do tej pory myśli, że to jest rak uleczalny tylko trzeba walczyć ( nie zna prawdy i chyba to ją tak długo trzyma)
pozdrawiam
grzesiek, w szpitalu Mama wieeeele się dowie. Statystyk lepiej moim zdaniem, żeby nie znała ale musi wiedzieć jak poważna jest jej sytuacja. Będzie wiedziała żeby niczego nie zostawiać na potem.
Witam!
Piszę sporo czasu od ostatniego postu. Mama zmarła 7 stycznia tego roku. Dzisiaj ciągle ciężko mi w to uwierzyć ale tak niestety jest. Diagnoza 19.10.2011r - 07.01.2014r. czyli nieco ponad dwa lata. Sporo ponadto co wykazują statystyki jednak myślę, że jest/było to wynikiem charakteru i chęci walki mamy. W skrócie było tak jak napisały absenteeism oraz Ewelina Żurek Jeśli ktoś tutaj trafi w takiej sytuacji jak ja to życzę powodzenia, pogody ducha i woli walki - reszta w rękach tego u góry!
Bardzo długo walczyłam z chorobą Twoja Mama.
Współczuję Tobie i Twojej Rodziny.
Ja jestem jeszcze, mam nadzieję w połowie co najmniej tej drogi.
Diagnoza 7.12.2013 od razu z przerzutami.
A w marcu tego roku, na pytanie ile czasu zostało jeszcze mojej Mamie, lekarka nie chciała określić. Na moje pytanie czy chociaż sześć miesięcy?, odpowiedziała, że podałam bardzo wysoką liczbę. I teraz już sama nie wiem..
A wracając do pytania, czy mówić Tacie czy nie mówić, o chorobie żony:
Ja długo się zastanawiałam, i najpierw ogródkami, że guz itd, ale potem wyjaśniłam już do końca. Tato tez chorował (nerki, dializy itp). I myślę, że się poddał po tych wiadomościach bo 10 lutego tego roku zmarł. Przestał walczyć ze swoją chorobą.. Teraz mnie to gryzie.
_________________ Ci, których kochamy nie umierają, bo miłość jest nieśmiertelna.
Emily Dickinson
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum