Moja teściowa ma gruczolakoraka (adeno) płuc, stadium IV (przerzuty do węzłów chłonnych, prawdopodobnie także do drugiego płuca oraz do kości).
Mama (teściowa) przeszła chemioterapię pierwszej linii (4 kursy, cisplatin + pemetrexed), która spowodowała stabilizację choroby. Stabilizacja w tym przypadku oznacza że przerzuty do węzłów zmalały, natomiast guz główny w płucu zmniejszył się tylko nieznacznie.
Ponadto, rak Mamy ma mutację w genie EGFR. Jest to rzadka mutacja, ale prawdopodobieństwo że jest to mutacja aktywująca jest duże. Na tyle duże, że lekarza planują podać Tarcevę w drugiej linii leczenia. Nie planują natomiast leczenia podtrzymującego preparatem Tarceva.
Innymi słowy, plan jest taki, że mamy czekać aż stan Mamy się pogorszy zamiast leczyć ją już teraz. Jednocześnie, badanie kliniczne 'SATURN' kilka lat temu wykazało, że właśnie w tej sytuacji, w której Mama jest, należałoby zastosować leczenie podtrzymujące. Na podstawie tego badania, w 2010r. dopuszczono Tarcevę w USA oraz w EU do takiego zastosowania - leczenie od razu po zakończeniu chemii pierwszej linii bez czekania na pogorszenie choroby. (Jest to wręcz wprost napisane w opisie leku, który można znaleźć w internecie: "wskazany do leczenia podtrzymującego".) Teściowa znajomego, która mieszka i leczy się w USA, właśnie teraz jest w podobnej sytuacji, otrzymała Tarcevę po chemii pierwszej linii, ze spektakularnym efektem (znaczna regresja choroby).
Jednak w Polsce NFZ nie refunduje leczenia podtrzymującego Tarcevą. Odpowiedź lekarza na pytanie o leczenie podtrzymujące brzmi "przecież ja nie mogę ot tak sobie przepisywać dowolnych leków kiedy mi się zachce" - wyraźna niechęć do jakiejkolwiek rozmowy.
Co powinniśmy robić? Strategia czekania na pogorszenie jest absurdalna... Jak uzyskać leczenie Tarcevą jak najszybciej? Proszę o pomoc.
bolu, Są dwa badania: http://clinicaltrials.gov...udy/NCT01328951 i http://clinicaltrials.gov...udy/NCT01456325
Przeczytaj dokładnie informacje dotyczące tego pierwszego, ponieważ jest tam napisane: Patients who progressed on placebo will receive Tarceva 150 mg orally daily in second line until disease progression or unacceptable toxicity
Ryzyko że się trafi na placebo, no jest, ale i tak w przypadku progresji zastosują Tarceve.
Inna metoda
bolu napisał/a:
Jak uzyskać leczenie Tarcevą jak najszybciej?
Mieć sporo kasy, lub się zaporzyczyć i samemu sfinansować leczenie.
Tak, wiem o istnieniu tych dwóch badań. Niestety, obawiam się że nie możemy skorzystać z żadnego z nich... pierwsze (Tarceva maintenance) podaje jako kryterium wykluczające upłynięcie 28 dni od ostatniej chemioterapii, i niestety obawiam się że 4 tygodnie już raczej minęły (a może kierujący badaniem nie byliby aż tak drobiazgowi i dopuścili by Mamę mimo że ostatnia chemia była 5-6 tygodni temu? Jak się tego dowiedzieć??). Drugie (Tarceva+MetMAb) wymaga zrobienia biopsji, a za bardzo nie ma z czego jej zrobić, bo węzły chłonne się pochowały po chemii. Poza tym moje rozumienie jest takie że nad-ekspresja MET (konieczna do udziału w tym badaniu, sprawdzana za pomocą biopsji) niekoniecznie wystąpi, bo jest to raczej mechanizm nabytej odporności na Tarcevę niż istniejący u pacjenta od razu po pierwszej linii (ale mogę się mylić).
Co do "posiadania sporo kasy" to niestety chyba nie jest takie proste, bo trzeba jeszcze żeby lekarz chciał takie leczenie poprowadzić, oraz, z tego co rozumiem, istnieje niebezpieczeństwo że NFZ "się obrazi" i na przykład nie będzie chciał później refundować leczenia drugiej linii (czy to prawda??).
Czy są jakieś inne drogi? Czy jest szansa uzyskania tej Tarcevy jako leczenie podtrzymujące przez formularz chemioterapii niestandardowej?
[ Dodano: 2013-09-13, 11:49 ]
Alaslepa, to pierwsze badanie jest dla pacjentów BEZ aktywującej mutacji EGFR.
"This double-blind, placebo-controlled study will evaluate the benefit of first-line maintenance Tarceva (erlotinib) versus Tarceva at the time of disease progression in patients with advanced non-small cell lung cancer (NSCLC) who have not progressed following 4 cycles of platinum based-chemotherapy and whose tumour does not harbor an EGFR activating mutation"
Być może uznaliby rządką mutację Mamy jako niekatywującą... ale sprawa robi się skomplikowana, bo to już drugi problem z tym badaniem (pierwszy, o którym wspomniałem powyżej, jest taki że minęło 4 i pół tygodnia od ostatniej chemii).
No to po pierwsze: nie mamy żadnych dokumentów, żadnej historii choroby i absolutnie nic innego (prócz przesłanek) do oceny sytuacji.
Po drugie: nie wiemy kiedy była ostatnia dawka chemii, kiedy rediagnostyka i do jakiego stopnia nastąpiła regresja.
Po trzecie: nie mamy pojęcia co to za mutacja, a do zastosowania Tarcevy jest stosowany test na konkretne mutacje.
Po czwarte: 'Saturn' - Saturnem, natomiast efektywność i cel leczenia należy oceniać w szerszym kontekście. Ten kontekst to przede wszystkim OS, co do którego nie ma pełnej zgody czy jest przedłużone przez podtrzymujące TKI (o tutaj: http://www.apocpcontrol.o...mujiang%20S.pdf jest metatanaliza na ten temat z wnioskiem: Compared with placebo, EGFR-TKIs maintenance therapy improved ORR and PFS for patients with advanced NSCLC, the difference being statistically significant (P<0.05), but proved unable to prolong patients’ OS. i trochę tutaj: http://jco.ascopubs.org/content/31/9/1250.full ). Dalsza część obrazka, to czas o jaki przedłużone zostało PFS w 'Saturnie' - czyli tydzień(!): median PFS was significantly longer with erlotinib than with placebo: 12.3 weeks for patients in the erlotinib group versus 11.1 weeks for those in the placebo group. A resztę tła stanowią badania z użyciem innego inhibitora gefitinibu, czyli: http://jco.ascopubs.org/c...5/2450.abstract i http://meeting.ascopubs.o...8_suppl/LBA7005 , w których to wykazano, że stosowanie tego leku po zabiegu chirurgicznym, jak również po radiochemioterapii nie wydłuża ani PFS ani OS. No i chyba najważniejsze - jeśli w tym przypadku nastąpiła regresja na tyle wyraźna, że nie ma z czego pobrać tkanki, to moje pytanie jest następujące: Jeśli nie ma mierzalnych zmian, to na jakiej podstawie ma być oceniona skuteczność tego leczenia? (Sam piszesz, że: 'a za bardzo nie ma z czego jej zrobić').
Po piąte: Jeśli były zastosowane tylko 4 kursy P+pemetrexed, to ja bym się mocno zastanowił nad kontynuacją tego leczenia (no ale nie po dwóch miesiącach). Z dwóch przyczyn - pierwsza jest taka, że to leczenie okazało się skuteczne, a druga jest taka, że pemetrexed jako terapia podtrzymująca wydaje się być bardzo skuteczny (biorąc pod uwagę warunki):
Pemetrexed significantly improved progression-free survival (4,3 months [95% CI 4,1—4,7] vs 2,6 months [1,7—2,8]; hazard ratio [HR] 0,50, 95% CI 0,42—0,61, p<0,0001) and overall survival (13.4 months [11.9—15.9] vs 10.6 months [8.7—12.0]; HR 0.79, 0.65—0.95, p=0.012) compared with placebo. źródło: http://www.thelancet.com/...#article_upsell Among the 359 patients randomised to continuation maintenance with pemetrexed, there was a significant reduction in the risk of disease progression over the placebo group (HR 0.62, 95% CI 0.49—0.79; p<0.0001). The median progression-free survival, measured from randomisation, was 4.1 months (95% CI 3.2—4.6) for pemetrexed and 2.8 months (2.6—3.1) for placebo. źródło: http://www.thelancet.com/...0063-3/abstract
Majkelek, bardzo dziękuję za odpowiedź i za odniesienia do prac naukowych. W wolnej chwili je przeanalizuję.
Chciałbym zwrócić na jedną rzecz uwagę: mamy już opinie dwóch różnych onkologów, którzy uważają, że Tarcevę warto zastosować w tym właśnie momencie leczenia Mamy, czyli jako leczenie podtrzymujące pierwszej linii. Zdaję sobie sprawę, że opinie onkologów na świecie są podzielone w tym temacie. Jednak nie chciałbym, żeby ten wątek zszedł na tory dyskusji o tym, czy powinno się podać tę Tarcevę, czy nie, ponieważ niezależnie od tego co ustalimy, nic to Mamie nie pomoże, bo wszystko zależy od lekarza prowadzącego.
Uznajmy proszę, że *być może* Ci dwaj różni onkolodzy mają rację, i najlepszym ruchem jest teraz podanie Tarcevy jako leczenie podtrzymujące. (Jednym z nich jest dr. West z cancergrace.org, nazwiska drugiego wolałbym nie ujawniać, ale jest to ekspert w tej dziedzinie.)
Moje pytania są następujące: co mamy robić, aby Tarcevę dla Mamy otrzymać jako leczenie podtrzymujące, i co zrobić żeby NFZ nie odmówił w przyszłości leczenia drugiej linii, kiedy/jeśli będzie pogorszenie choroby?
Jeszcze raz podkreślam, nie jestem lekarzem i nie chcę się kłócić o kwestie medyczne. Dla mnie fakt że jest poprawa w PFS jest wystarczającym argumentem za, nawet jeśli są kontrowersje co do OS. Poza tym, z punktu widzenia pacjenta, jeśli Tarceva da efekty, to pomyślmy o mobilizującym efekcie dla psychiki... nawet jeśli to efekt krótkotrwały... nie leczmy statystyki, tylko myślmy o pacjencie. I skupmy się proszę na kwestii organizacyjno/refundacyjnej.
Jeszcze mam małą prośbę o klaryfikację, bo nie do końca rozumiem Twoją odpowiedź. Co masz na myśli pisząc "no ale nie po dwóch miesiącach". Czy to znaczy że po dwóch miesiącach jest za późno, czy za wcześnie?
Poza tym, z punktu widzenia pacjenta, jeśli Tarceva da efekty, to pomyślmy o mobilizującym efekcie dla psychiki... nawet jeśli to efekt krótkotrwały... nie leczmy statystyki, tylko myślmy o pacjencie.
i o efektach ubocznych terapii (szczególnie jeśli nie da).
Drogi Bolu, źle mnie zrozumiałeś, wybacz, pewnie niewystarczająco jasno się wyraziłem.
Naturalnie, nie zamierzam polemizować z żadnych z dwóch onkologów - na pewno mają Oni rację, tym bardziej, że ja nie widziałem ani jednego wyniku badania. Chciałem jedynie przedstawić możliwe wyjścia, a nie spierać się z wybitnymi autorytetami oraz ekspertami i do tego zza granicy.
Także jeszcze raz przepraszam. Z uwagi na to, że jestem prostym człowiekiem, a nie np prawnikiem, to niestety nie potrafię Cię odpowiedzieć na Twoje pytania, przykro mi.
Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia,
Michał.
P.S. Dobrze, że dowiedziałeś, iż delE 709-T710 insD jest skojarzona z pozytywną odpowiedzią na leczenie TKI, bo to wcale nie jest prosta sprawa.
Tesciowa ma gruczolakoraka pluca z aktywujaca mutacja EGFR. Czas na druga linie leczenia, poniewaz jest progresja choroby. W pierwszej linii byla chemia platynowa, teraz lekarze chcieliby podac Tarceve, ale w osrodku, w ktorym sie mama leczy boja sie to zrobic, ze wzgledu na wykluczenie wynikajace z warunkow programu lekowego:
17. prawidłowa czynność wątroby:
* stężenie bilirubiny nieprzekraczające 1,5-krotnie górnej granicy normy,
* aktywność transaminaz i zasadowej fosfatazy nieprzekraczająca 3-krotnie górnej granicy normy lub nieprzekraczająca 5-krotnie górnej granicy normy w przypadku wzrostu związanego z przerzutami w wątrobie;
Wszystkie parametry wymienione powyzej sa OK oprocz fosfatazy zasadowej, ktora wynosi 480. Konkretnie, frakcja KOSTNA fosfatazy jest bardzo wysoka, a WATROBOWA jest w normie. Jednak wykluczenia programu nie mowia o frakcjach, tylko ogolnie o fosfatazie. Wydaje sie ze intencja autora programu jest sprawdzenie czynnosci watroby, a nie stanu kosci, czyli tesciowa powinna byc dopuszczona, jesli jednak czytac zapis doslownie, to nie powinna.
Co z tym poczac? Czy jest w Warszawie/Polsce jakis osrodek, ktory to przeskoczy i Tarceve poda?
Pomocy.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2014-02-05, 14:33 ] Masz już wątek dot. teściowej, a ponieważ nowy również dotyczy jej osoby, nie ma potrzeby zakładać nowego.
Wątki scalone.
Kwiecień 2014: mama (teściowa), lat 62, nigdy nie paląca, została zdiagnozowana z NDRP (gruczolakorakiem) z przerzutami do drugiego płuca, węzłów chłonnych i kości. Widoczne objawy: spuchnięty węzeł na szyi oraz "alergiczny" kaszel.
Sierpień 2013: mama zakończyła cisplatin+pemetreksed jako pierwszą linię, i wynik uznano za "stabilny".
Listopad 2013: przegapiono progresję.
Styczeń 2014: wycięto węzeł chłonny na szyi, wysłano do Foundation One na badania genetyczne. Znaleźli 10 mutacji i zasugerowali dwa badania kliniczne (poniżej). Ogólny stan mamy bardzo się już pogorszył.
Luty 2014: mama zaczyna Tarcevę 150mg po wyraźnej progresji, i niewyobrażalnym zawracaniu głowy związanym z uzyskaniem Tarcevy w Polsce, z uwagi na rzadki EGFR, problemy z fosfatazą itp. TK głowy czyste.
Kwiecień 2014: TK po dwóch paczkach Tarcevy wskazuje na progresję, o ile dobrze czytamy wyniki. Nowe przerzuty w kościach i śledzionie.
Mutacje znalezione w raku mamy:
EGFR: E709_T710>D [ekson 18] (początkowo opisana przez Foundation One jako T710del) oraz amplifikacja
ARID1A: H710Y
ARID2: T491S
BRCA2: I505T
FGFR2: Q412H
JAK2: E846D
LRP1B: D2371N
MED12: Q2120_Q2121>HQQQQQ
MLL2: P4963L
TNFAIP3: I679T
KRAS, ALK i 200 innych zbadanych genów nie wykazało mutacji ani rearanżacji.
Badania kliniczne sugerowane przez Foundation One:
CO-1686, Phase 1/2, lek celowany na EGFR, NCT01526928
AUY922, Phase 2, lek celowany na HSP90, NCT01646125
Nie zasugerowali żadnych badań klinicznych dla FGFR lub JAK2, mimo że istnieją takie. Jest też dużo więcej badań związanych z EGFR... więc nie jestem w 100% pewien że się postarali tak jakby mogli.
Jakie jest najlepsze dalsze standardowe leczenie w sytuacji mamy? Trzecia linia, po cisplatinie+pemetreksedzie i Tarcevie, przy rzadkiej mutacji EGFR?
Czy już czas na udział mamy w badaniu klinicznym? Znając te wszystkie mutacje... czy badania leków celowanych na EGFR, celowanych na inne mutacje, czy może immunoterapie mają najwięcej szans pomóc?
Witaj, moja mama też brała Tarcevę, kiedy w trakcie jej brania nastąpiła progresja odstąpiono niestety od dalszego leczenia, pozostało tylko uśmierzanie bólu.
Niestety Tarceva u mamy nie zadziałała (gdyby było nam dane pół roku temu jej spróbować, wiedzielibyśmy że nie działa, i nie stracilibyśmy tyle czasu).
Teraz pojawiły się przerzuty do mózgu. Objawem przerzutów jest ogólne spowolnienie psychiczne i ruchowe, duże trudności z mówieniem, duże trudności z chodzeniem. Znacznie utrudniony kontakt z mamą.
PYTANIE:
Gdzie możemy pójść żeby leczyć te przerzuty? W którym ośrodku onkologicznym, prywatnym, państwowym? Jaką metodą? WBR? Gamma knife? Coś innego? Rozumiem że nie doprowadzi to do wyleczenia, chodzi o to żeby poprawił się kontakt, może jakiś przerzut uciska jakiś ważny ośrodek związany z mową, itp...
Mieszkamy w Warszawie i jesteśmy przygotowani na znaczne wydatki jeśli będą konieczne.
Poniżej wynik MRI głowy:
Wykonano dwufazowe badanie RM mózgowia w obrazach T1 i T2 zależnych oraz w sekwencjach FLAIR i DWI, w płaszczyznach poprzecznych, czołowych i strzałkowych.
Bardzo liczne, drobne meta w obrębie całego mózgowia śr. 1-4mm bez efektu masy, ulegające wzmocnieniu kontrastowemu.
Część zmian pdp. zlokalizowana jest także w obrębie opony pajęczej.
Układ komorowy nieposzerzony, bez cech ucisku i przemieszczeń. Rezerwa płynowa przymózgowa zachowana.
Bardzo liczne węzły chłonne szyjne przestrzeni naczyń szyjnych i tylnych szyi śr. do 18mm.
GK przy mnogich zmianach odpada - tutaj są one wg opisującego niepoliczalne (nie określono dokładnie ich liczby, co świadczy o tym, że jest ich b. dużo). Można spróbować WBRT, choć oczywiście nie będzie to rozwiązanie o intencji wyleczenia, a złagodzenia objawów.
Czy nie możnaby zastosować GK tylko na te zmiany/zmianę, które wydają się być odpowiedzialne za objawy?
Tylko które zmiany "wydają się" odpowiedzialne, skoro w opisie MRI mowa jest po prostu o b. licznych zmianach w obrębie całego mózgowia?
WBRT to raczej standardowa procedura, jeśli chodzi o dawkę i frakcjonowanie, także najlepiej tam gdzie jest najbliżej i gdzie czujecie się najlepiej jeśli chodzi o opiekę.
Czy nie możnaby zastosować GK tylko na te zmiany/zmianę, które wydają się być odpowiedzialne za objawy?
Tylko które zmiany "wydają się" odpowiedzialne, skoro w opisie MRI mowa jest po prostu o b. licznych zmianach w obrębie całego mózgowia?
Wnioskuję z http://glejak.com/objawy-guza-mozgu/ że może warto by usunąć jakiś/jakieś przerzuty w płacie czołowym. W części "OBJAWY GUZA MÓZGU ZNAJDUJĄCEGO SIĘ W PŁACIE CZOŁOWYM" piszą tam o stanie psychicznym, niechęci do jedzenia, apatii, spowolnieniu, dysfazji, sztywności kończyn. To wszystko się zgadza. Natomiast objawów związanych z innymi lokalizacjami nie ma: wymiotów, problemów z rozumieniem, bólu głowy, niedowładu...
Stąd mój pomysł żeby za pomocą GK na coś w płacie czołowym doprowadzić mamę do lepszego stanu. Czy to nie jest logiczne?
absenteeism napisał/a:
WBRT to raczej standardowa procedura, jeśli chodzi o dawkę i frakcjonowanie, także najlepiej tam gdzie jest najbliżej i gdzie czujecie się najlepiej jeśli chodzi o opiekę.
WBRT to raczej standardowa procedura, jeśli chodzi o dawkę i frakcjonowanie, także najlepiej tam gdzie jest najbliżej i gdzie czujecie się najlepiej jeśli chodzi o opiekę.
bolu,myślę,ze to jest najlepsze rozwiązanie.
Pozdrawiam.
_________________ Romka.
To nie był czas,to nie była pora.21.o3.2014.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum