Moi drodzy...
Piszę tutaj pierwszy raz, choć nie raz zaglądałam już na to forum.
Moja Mama (l.64) otrzymała niedawno diagnozę, którą jak niejeden chorujący traktuje niemal jako wyrok.
Zanim została wysłana na kolonoskopię, ktorej zresztą sama się domagała, bo jak to zwykle jest u lekarza - jeśli nie boli to nie ma pospiechu - od kilku miesięcy męczyła się z narastającymi zaparciami..
W następstwie pojawialy się hemoroidy.
Nie było krwawień. W związku z tymi wszystkimi dolegliwościami pojawiały się bóle brzucha.
Na wielokrotnie zgłaszany ten problem lekarzom zalecane miała ziołowe wspomagacze, które jednak nie mialy wysokiej skuteczności.
W maju br. dostała wreszcie skierowanie.
Po kolonoskopii oraz TK 26 lipca okazało się, że jest to gruczolakorak odbytnicy (T3/T4 NxM0, stopień złośliwości G2), niestety zlokalizowany dość nisko, więc ryzyko stomii jest bardzo duże (tak to specjaliści orzekli). A tego mama obawia się najbardziej... :(
(choć ja tłumaczę, że to najmniejszy problem przy szansach wyleczenia)
Są niestety choroby współtowarzyszące - cukrzyca t.2 (insulinozalezna), nadciśnienie tętnicze, zaćma na jednym oku (na drugim już ściągnięta). Dodam, że Mama przeszła udar 5 lat temu określony jako mikroudar, a leki wspomagające po udarze bierze do dziś. Po udarze nie ma śladu, nie było paraliżu żadnej strony i dzięki Bogu.
Zaproponowano Mamie leczenie "długiego ramienia" tj. radioterapia przedoperacyjna 5 dni x 20 min., odczekanie 6 tygodni po naświetlaniach i operacja tj. resekcja guza z określonym marginesem. Możliwe, ze bedzie również pooperacyjna chemioterapia. Lekarz radiolog sugerowała najpierw by operacja była kilka dni po naświetlaniach, jednak operować bedzie inny szpital, nie ten gdzie będa naswietlania i chirurdzy stamtąd sugerują by te 5-6 tygodni odczekać. Inny radiolog mówi, że tu nie ma problemu, że jednak można czekać. Gdzie jest prawda? Czyw czasie tych kilku tygodni nie ma ryzyka pogorszenia jej stanu zdrowia?
Obawiamy się, jak organizm Mamy będzie to znosił. Niemało bierze leków już teraz. Jedyny plus jest taki, że nigdy nie miała operacji. Czy udźwignie to? Jakie są szanse na wyleczenie? Czy naświetlania i chemia, nie pogorszą jej poudarowego stanu?
Załaczam wszystkie pliki z diagnoz jakie dostała Mama.
Mam nadzieję że rozwiejecie moje wszelakie wątpliwości w tym temacie i dacie cień szansy nadziei (byleby nie sztucznej), że Mama ma szanse na wyleczenie z tego co ją dopadło.
Pozdrawiam serdecznie