Witam,
Moja mama od 25 roku życia zmaga się co rusz z jakimś schorzeniem płuc. najpierw była to ziarnica złośliwa - została wyleczona a było juz naprawdę krucho z nią.
po kilku latach dorobiła się gruźlicy- była to gruźlica zmutowana a lekarze troche się nagłowili by dobrac leki.
Mama jest pod stałą opieką poradni pulmonologicznej i w ten oso sposób dowiedziała się że na chwile obecną ma POCHP i astmę. bierze inhalatory i jakieś tabletki - trwa to już kilka dobrych lat.
Mama jest osobą dość szczuplą, niską - taki drobiażdżek z niej.
Jej każdy dzień zaczyna się od kaszlu - czasem wyskakuje jej z tego powodu żebro (po operacji mającej na celu pobraniu wycinka gdy chorowała na ziarnicę)
W tamtym miesiacu podczas kolejnych badan przygotowujących do komisji ZUS udala się do swojego pulmonologa i na zdjęciu RTG wykazało jakąś zmianę w lewym plucu (dolny płat) Dodam, ze mama po gruźlicy i tamtej ziarnicy ma zwapnienia na płucach plus jakiś doł ktory się utworzył kiedy pozostałości z poprzedniej choroby podczas kuracji zaczęły "odchodizć".
dostała skierowanie na tomograf.
niedawno zrobila badanie krwi (kreatyninę), sam tomograf ma 20. 03. w Sztumie.
samo to ją przeraża bo ma nieciekawe wspomienia ze szpitala i boi się że to "coś" okaże się nowotworem.
Mam więc pytanie:
czy osoba po przejsciach takich jak moja mama (ziarnica złośliwa, gruźlica pochp...) jest w tej grupie osob chorych, gdzie prawdopodobieństwo nowotworu jest spore ?
czy mozę to byc jakas inna zmiana?
w tamtym roku, we wrzesniu, miala gorączkę, ktora utrzymywala sie dwa tygodnie. czy mogł to byc sygnal, ze coś niepokojącego dzieje się w plucach ?
czy od leków(ma taki inhalator teraz w skład ktorego wchodza dwa leki ktore wczesniej brala odzielnie )może coś na tych pluchach powstać ?
leki te powodują pleśniawki. i mama miała nie raz już z nimi problem.
W ogole mama jest już słaba psychicznie. wiem, z ejesli wykryją guz to ona nie bedzie chciala się poddac leczeniu.
wierzę, ze moja osoba chociaz troche jej pomoże ale nie wiem jak długo ja sama wytrzymam. od miesiaca (kidy to dostala skierowanie na tomograf) żyjemy jak zombie.
w ogole mama jest załamana, ze lekarka skazuje ją na dodatkowe promienie kiedy to w całym swoim życiu przeszła ich już dość dużo. nie ufa jej tak jak poprzedniemu lekarzowi... a zaufanie do prowadzącego chorobę jest takze wazne.
przepraszam, ze się rozpsalam ale nie mialam komu tego pwiedzieć.
bardzo licze na jakąś odpowiedź. Po tomografii tez tu coś napisze. moze bede znała jakieś wyniki.
Na kazde zdanie od Was bede czekała. Nadzieja jest nam bardzo potrzebna (mi i mamie)