OJ z tym wspieraniem
,u mnie jest strasznie,więcej chodzi tu o rodzinę,ale musimy dawac radę,innego wyjścia niema.Przed wami staje straszna choroba,będą wzloty i upadki,ale nie poddawac sie.Moja teściowa czasami miała dosyć,chemia ją osłbiała,nie miała siły na walkę,ale to było chwilowe,a potem trzeba było zbierac siły choc z tym do dzisiaj ma problem.POZDRAWIAM.Będzie dobrze.