Słuchajcie, czy Wasi bliscy chorujący lub Wy sami, jeśli chorujecie/chorowaliście, kiedykolwiek wzbranialiście się, żeby opowiedzieć o chorobie rodzinie?
Moja Mama nie chce na razie mówić nic nikomu. Od początku choroby wymyśla jakieś bajki, kiedy spotyka swojego brata lub on do niej dzwoni. Twierdzi, że nie będzie miał jak jej pomóc i boi się, że roztrąbi po dalszej rodzinie i wszyscy się będą zastanawiać jak długo pożyje. Nie chce też, żeby się nad nią ktokolwiek użalał.
Ja ją rozumiem. Tylko jest problem taki, że - jeśli wierzyć w relacje między rodzeństwem (nie wiem, jestem jedynaczką), to rodzeństwo zawsze coś "wyczuje". Wczoraj Mama trafiła do szpitala na planowe docięcie marginesów z pozostałości po biopsji guza policzka oraz wycięcie węzła chłonnego. Od wczoraj, akurat w czasie kiedy Mamę operowano, jeden brat Mamy wydzwaniał. Dziś dzwonił drugi. Pewnie odebrałaby, gdyby nie to, że mówi z trudem.
Zakazała mi mówić cokolwiek, ale to kwestia czasu, aż zaczną do mnie dzwonić.
Co ja mam teraz zrobić? Nie mogę przecież się przeciwstawić, rozumiem jej argumenty. Jednak kiedyś będzie trzeba to zrobić. Mama chce powiedzieć jak blizna na szyi nieco się podgoi.
Jeden z wujków już i tak ją nieźle wystraszył, mówiąc że "jego kolega też miał na policzku w buzi takiego guzka, a potem się okazało, że to rak". Po dwóch dniach, po odebraniu wyniku i u Niej się okazało, że to rak. Tylko, że Mama nie chce już słuchać takich opowiastek. Wiadomo.
Jak się zachować w takiej sytuacji? Już ją namawiałam, żeby jednak powiedziała. Nie chce.
Na tym etapie to nie pomogą Ci więc nie masz powodu żeby im mówić. W relacje między rodzeństwem się nie mieszaj. Znają się po kilkadziesiąt lat i wiedzą czego się można po sobie spodziewać. A przede wszystkim to Mamy choroba i tylko ona ma prawo decydować co i komu powie. Na jakieś pretensje w przyszłości odpowiadaj zdecydowanie "Mama tak chciała i ja musiałam spełniać jej życzenia".
A ja się nie zgadzam I uważam, że jeśli rodzina zwróci się do pe z pytaniem, co się dzieje z Mamą, to pe wcale nie ma obowiązku kłamać, z tego powodu, że jej Mama tak chce, anie "spełniać jej życzeń".
Jeśli pe nie chce mówić, ze względu na to, że sama uważa to za niestosowne - wtedy, owszem, może nie mówić. Może a) nabujać, że nic się nie dzieje b) powiedzieć otwartym tekstem "Przepraszam, ale obiecałam Mamie, że na ten temat nie będę z nikim rozmawiać - ona sobie tego nie życzy".
Ale jeśli pe uważa, że bierze udział w absurdzie - nie ma obowiązku mówienia nieprawdy. Jest odrębnym od swojej Mamy człowiekiem i może podejmować odrębne decyzje - niekoniecznie zgodne z decyzjami matki.
Niezależnie od tego, jak się zachowasz, pe, pamiętaj, że to ma być Twoja i tylko Twoja decyzja. Nie matki i nie żadnego z forumowiczów a już na pewno nie wymuszona.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Madziu!
Bardzo, bardzo cenię (i zawsze czytam i się uczę) Twoje posty ale czegoś tym razem nie rozumiem. Czy jeżeli powiem komuś w rodzinie coś z prośbą o zachowanie tajemnicy, to ta osoba wg Ciebie ma prawo to sobie rozważyć i jeżeli uzna za stosowne to jednak powiadomić o sekrecie resztę rodziny?
Pe !
Nie ma żadnej potrzeby kłamać. Są takie uniwersalne okrągłe zdanka, np Nie chcę mówić o mamie za jej plecami.
Już po ptokach. Wiedziałam, czułam to przez skórę. Dziś wieczorem pojechałam do mieszkania Mamy. Słyszałam na schodach, że ktoś puka do drzwi. Wchodzę na górę, a tam teściowa wujka od razu z pytaniami, czy coś się nie stało. To było jasne, że zauważą, że jej nie ma. Mieszkamy wszyscy w dosyć bliskim sąsiedztwie. Nie miałam żadnej ściemy na poczekaniu i powiedziałam, że jest w szpitalu i miała operację, i tym węźle, "że na wszelki wypadek" i kiedy wychodzi już do domu. Sama teraz nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale już nie wiedziałam jak zareagować. Ja bym wolała, żeby więcej osób wiedziało, żebyśmy miały jakieś wsparcie. Na razie jesteśmy z tym same i prawda jest taka, że Mama jest chora, ale ja też choruję razem z nią, jesteśmy bardzo blisko związane. Chciałabym o tym czasem z kimś porozmawiać. Poprosiłam, żeby zachowała to dla siebie, tłumaczyłam, że Mama nie chce o tym rozmawiać. I mam teraz wyrzuty sumienia, bo Mama ma do mnie żal
gaba,
Ja też bardzo cenię Ciebie i Twoje wypowiedzi
Ale tu sytuacja jest taka, że dotyka wszystkich, nie tylko Mamy pe. Dotyka też (ogromnie!) pe, w pewnym też stopniu dalszą rodzinę.
pe napisał/a:
ale ja też choruję razem z nią, jesteśmy bardzo blisko związane. Chciałabym o tym czasem z kimś porozmawiać.
Właśnie o to mi chodziło. Pe nie ma obowiązku "krycia" Mamy, ponieważ sama bardzo potrzebuje wsparcia, równie mocno, jak jej Mama. Sytuacja, w której pe wspierałaby Mamę w robieniu z choroby tajemnicy mi osobiście przypomina nieco sytuację współuzależnionych rodzin alkoholików.
Oczywiście, gdyby Mama pe życzyła sobie zachowania dyskrecji w jakiejś sytuacji dla niej wstydliwej, która nie ma wpływu na otoczenie - sugerowałabym uszanowanie takiej prośby (np.: Nie mów nikomu, że lubię czytać w kiblu - przepraszam, pe ) ale w sytuacji, która dotyka nie tylko ją, ale też cały świat wokół (taka jest prawda o chorobie nowotworowej) - pozostanę przy swojej opinii - z całym szacunkiem dla cenionej przeze mnie Interlokutorki
Pe - w mojej opinii dobrze zrobiłaś. Potrzebujesz wsparcia, odważyłaś się o nie zawalczyć. A Mama - moim zdaniem zachowuje się nieco egocentrycznie - co wszyscy jej wybaczamy ze względu na stan zdrowia
Porozmawiaj z Mamą. Powiedz, że czujesz się zagubiona w tej sytuacji, zwłaszcza, kiedy ona jest w szpitalu. I że nie masz z kim podzielić niepokoju, odpowiedzialności. A bardzo tego potrzebujesz.
Myślę o Tobie ciepło
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Wsparcie rodziny jest nieocenione w takich sytuacjach, oczywiście o ile ma się na kogo liczyć. I nie da się temu zaprzeczyć. A żeby rodzina mogła wspierać- musi wiedzieć przeciw czemu się toczy walka ; ) Tak sobie myślę i popieram Madzię- dobrze zrobiłaś.
Ja jak sobie przypomnę nasze trudne chwile z mamą, to jedno o czym myślę z takim spokojem to to, że zawsze rodzina stała murem i wspomagała, nawet jeśli tylko słowem- to też dużo robi i sprawia pewną ulgę, że nie jest się samemu z tym problemem.
_________________ Jest taki ból o którym lepiej nie mówić, bowiem najlepiej wyraża go milczenie... 23/06/2015 [*]
Jeden z wujków już i tak ją nieźle wystraszył, mówiąc że "jego kolega też miał na policzku w buzi takiego guzka, a potem się okazało, że to rak".
-po takiej wypowiedzi jak zrozumiałam brata,nie dziwię się,że mama nie życzyła sobie rozpowiadania o sobie. Każdy z nas ma prawo do decydowania o sobie ,mama pe, tak samo. Rodzinie wystarczyło powiedzieć,że mamy nie ma w domu.Jak wróci,to sama powie lub nie,co u niej się dzieje.Zwykle,gdy mnie pytają co u np.brata,a wiem,że nie życzy sobie opowiadania o sobie,to mówię krótko-Jego się zapytajcie i tyle. Ja osobiście nie chciałabym,aby opowiadać o moich dolegliwościach. Jak sama uznam za stosowne,to powiem.Własnemu bratu czy mężowi,tak samo.Człowiek postawiony w sytuacji ciężkiej choroby,musi mieć najpierw czas,aby samemu się z nią oswoić.A wsparcie?Z mojego doświadczenia wiem,że z tym bywa różnie-jak mama moja zmarła,a ja miałam 18 lat,mój brat 12,to pierwsze słowa Jej siostry były-a czarny kapelusz to Ty masz?
O bracie,to nie rozmawiam,bo najczęsciej pytający się dziwi,że jeszcze żyje.Przecież taki chory był.Nikt,kto nie jest dotknięty tą chorobą(i każdą inną ciężką) nie pojmie ogromu cierpienia,strachu ,a i radości po udanym wyzdrowieniu.
Witam. Z własnego doświadczenia powiem , ze moja mama przez lata też robiła z choroby tajemnicę skutek tego był taki że ona rozmawiała o swoich obawazach ze mnà i z tatem z nikim więcej. Było to dla niej może i dobre ale ja przez te lata nie miałam z kim porozmawiać. Skutek tego jest taki że mamy choroba zniszczyĺa psychicznie mnie. Dzisiaj stan mamy jest ciężki i nie da się ukryć choroby, nie oznacza to, że chodzę i rozpowiadam wszystkim co się dzieje z mamą ale z osobami mi bliskimi szczerze rozmawiam, pierwsxy raz od 19 lat. I powiem Ci , że nie wiedziaĺam że wokół mam tylu życzliwych ludzi i wcale nie chodzi mi o rodzinę, na tą akurat nie mogę liczyć.
[ Dodano: 2015-07-26, 04:27 ]
Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że w przypadku tego dziadostwa choruje cała rodzina. Podpisuję się pod tym w stu procentach. Nawet jak ktoś coś powie nie tak to i tak rozmawiając wiecej zyskujemy niż tracimy. Pozdrawiam Cię Pe mocno i dużo sił życzę
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum