Niedrobnokomórkowy rak płuc z przerzutami do mózgu
Witam
zarejestrowałem się na tym forum ale trochę za późno ale szukam pocieszenia
moja Mama chorowała na niedrobnokomórkowego raka płuc
a zaczęło się od tego że zaczęła jej drętwieć mieć lekki niedowład w nodze prawej i ręce aż w końcu trafiła do szpitala gdzie okazało się że ma guza na mózgu
był to dla mnie szok gdyż akurat byłem na wakacjach jak wróciłem taka wiadomość.
Ponieważ mama była rozwiedziona a ja byłem jedynakiem bardzo źle to przyjąłem
później została zoperowana głowa i lekarz powiedział że to przerzut
następnie naświetlili jej głowę później w szpitalu w bystrej znaleźli ognisko pierwotne w płucach
więc wzięła chemię I rzut potem było parę miesięcy spokoju
i znowu ognisko w mózgu i regres w płucach i II rzut chemii
nie do końca ze względu na hemoglobinę anemię
guz w mózgu zoperowano w 10.2009 radioterapia głowy 12.2009-01.2010
potem chemia I rzut i II rzut od 09.2010
próbowałem jeszcze kontaktu z kliniką onkologii i hipertermii ale w grudniu Mama nie kwalifikowała się już do tego
jeździłem z nią wszędzie gdzie się dało ale nic od grudnia po świętach zacząłem tracić z nią kontakt
trafiła do szpitala po upadku i od tego czasu kontakt był ograniczony
po wyjściu 3 stycznia była już w domu załatwiliśmy jej łóżko szpitalne i materac p/odleżynowy
przestała wstawać nie miała siły w nogach pamiętam ten moment
później musiała mieć pampersa i za bardzo już nic nie kojarzyła dużo spała chrapała
ale jak była przytomna na tyle jadła i piła dosyć
ale 17.01 spała prawie cały dzień i 19.01 zmarła rano przed 10
nie mogę tego zrozumieć nie wiem czy zrobiłem wszystko na pewno się nie męczyła.
ALE dlaczego 3 dni po urodzinach 60.
Nie mogę sobie z tym poradzić.
Bardzo mi przykro, że w tak smutnych okolicznościach.
Myślę, że nikt z nas nie potrafi "sobie poradzić" w takich sytuacjach. A jest tu niestety bardzo dużo takich osób, które utraciły swoich Najbliższych i bardzo cierpią z tego powodu.
Mam nadzieję, że znajdziesz tu potrzebne Ci wsparcie.
Pozdrawiam serdecznie.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Maćku, nikt z nas nie może sobie poradzić w takiej sytuacji..zawsze tkwi w nas ziarenko niepokoju,czy zrobiliśmy wszystko co jest możliwe by walczyć z tą chorobą i wygrać ją..czy nie przeoczyliśmy jakiejś nawet niewielkiej szansy tzw.deski ratunku...ale jesteśmy tylko ludźmi... każdy z nas musi się kiedyś pogodzić z tym stanem rzeczy.
Składam szczere kondolencje i życzę spokoju
_________________ Życie - to jeszcze raz móc odetchnąć. Reszta nic nie znaczy.
Pozdrawiam - Teresa
Witaj Maćku, bardzo mi przykro z powodu śmierci Twojej mamusi... Mój tato choruje na ten sam typ nowotworu płuc, i już teraz nie ma dnia, żebym nie zastanawiała sie, czy robię wszystko... Wręcz przekonana jestem, ze za mało. Mam straszny problem z poradzeniem sobie z tym, ze ta choroba dopadła własnie mojego tatusia. Tak czy owak jestem pewna, że twoja mama patrzy z nieba na ciebie i opiekuje się tobą. Na pewno jest ci wdzięczna za to co dla niej robiłeś. Składam ci najszczersze kondolencje i życzę siły.
Bardzo wszystkim dziękuję za słowa otuchy.
Pozostała mi żona i córka 4.5 lat a w lutym urodzi się kolejna wnuczka której mama nie pozna ale mam nadzieję że nas widzi i jest jej tam dobrze.
Jeszcze raz bardzo dziękuję.
Maćku. Składam wyrazy współczucia z powodu śmierci Mamy.
Tam gdzie przebywa obecnie nie odczuwa już bólu, nie cierpi.
Jest przy Twojej rodzinie nie ciałem, ale swoim sercem.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum